Archiwum Polityki

Ludzki Marks

Karol Marks nie ukrywał, że nie interesuje go uprawianie filozofii gabinetowej. Nie chciał świata interpretować, chciał go zmieniać, a filozofia miała być do tego najważniejszym narzędziem. Był świadkiem wielu rewolt i ludowych zrywów XIX w., ale to wiek XX stał się stuleciem wielkich katastrofalnych w skutkach rewolucji, inspirowanych rzekomo myślą Marksa. Sam autor „Kapitału” głośno krzyczał, że marksistą nie jest. I pewnie by się zdziwił, że obarcza się go winą za zbrodnie komunizmu. Podobnie jak Fryderyk Nietzsche przeżyłby szok, oskarżany o zbrodnie nazizmu.

Kim więc był Karol Marks? Błyskotliwym intelektualistą wyprzedzającym szybkością myślenia współczesnych? Tak, ale to wiemy jeszcze z hagiograficznych opracowań z lat komunizmu. Francis Wheen, znany brytyjski publicysta, odsłania jeszcze inne aspekty biografii filozofa z Trewiru. Był więc Marks hulaką ściganym za burdy przez policję, gotowym pojedynkować się nawet o drobiazgi. Był też drobnomieszczaninem, któremu imponowało arystokratyczne pochodzenie żony. Bywał nędzarzem uciekającym z rodziną przed komornikami ścigającymi za długi. Był kochającym ojcem oszalałym z bólu po śmierci syna i był niewdzięcznym synem nie mogącym się doczekać śmierci matki.

Wheen z dziennikarską pasją tropi szczegóły życia autora „Manifestu komunistycznego”, wyraźnie zauroczony postacią swojego bohatera. Bo, rzeczywiście, Marks jako człowiek fascynuje swoją wielowymiarowością i temperamentem. A co z dorobkiem intelektualnym? Czyż upadek komunizmu nie był ostatecznym dowodem słabości komunistycznego marzenia? Bez wątpienia, ale Marks jako krytyk kapitalizmu ciągle nie stracił mocy. Wheen odkrywa, że kontury dzisiejszego zglobalizowanego świata – z korporacjami takimi jak McDonald’s i Microsoft – wyłaniają się z Marksowskiej myśli już ponad sto lat temu.

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Kultura; s. 64
Reklama