Archiwum Polityki

Młodość jak stłuczona butelka

Z coraz większą częstotliwością pojawiają się w naszych księgarniach powieści pisane przez młodych autorów i z coraz większą satysfakcją można powiedzieć, że wiele z nich warto uważnie przeczytać. Mamy już za sobą falę utworów „antykorporacyjnych”, mamy wysyp naśladowców prozy komercyjnej – od Kinga do Clancy’ego. Teraz przyszła pora na podsumowanie pokoleniowych doświadczeń dzisiejszych trzydziestolatków. Z sukcesem podjął się tego Piotr Czerwiński w „Pokalaniu”. Narrator jego powieści już na pierwszej stronie deklaruje: „Myślę, że to, co tutaj wysmażyłem, to taki mały pomnik nagrobny tego odmóżdżonego pokolenia, które zaczęło się gdzieś przy roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym i zawisło między dwiema epokami jak pijaczek na barierce. Nie było nas jeszcze w komunizmie, a w kapitalizmie już nas nie będzie”. Rzecz w tym, że Czerwiński wyraża w swojej powieści wielkie rozczarowanie tej generacji, która weszła w samodzielne życie wtedy, gdy już nowy ustrój rozdał karty i na niewiele mogła się załapać. Bezsilnie i z pogardą patrzą jej przedstawiciele na tych, którym udało się przebrać za japiszonów tylko dlatego, że mogli kilka lat wcześniej wystartować w tym wyścigu. Gniew i rozczarowanie potęguje fakt, że przekraczają magiczną barierę trzydziestki, po której wyraźnie czuje się koniec młodości. Czas dokonać bilansu, wyliczyć, co się zyskało, jakie szanse zostały zmarnowane, jakie błędy się popełniło... Pożegnanie młodości to punkt startowy tej powieści, która jest wędrówką narratora po jego życiu. Szuka sensu w tym, co przeżył sam i co jest typowe dla tego, co przeżyło całe jego pokolenie. „Młodość jest jak te butelki, które rozwalaliśmy o ściany – pięknie na zakończenie. – Nie można ich skleić z powrotem, ale jest jeszcze szansa, dla każdego z nas, marnych ciuli, że przyjdzie ktoś, kto ułoży z nich witraże”.

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Kultura; s. 61
Reklama