Archiwum Polityki

Pląsy i dąsy

Ostatni weekend obfitował w polityczno-towarzyskie imprezy, a w Trójmieście doszło nawet do pojedynku na tego rodzaju zgromadzenia. Można powiedzieć, że bywanie na nich stało się teraz swoistą sztuką. Ważne jest, kto u kogo był, ale także kogo nie było. Co dać, co powiedzieć, z kim wyjść? Trafna decyzja może zdecydować o politycznym istnieniu.

Wyglądało na to, że starcie zostało precyzyjnie zaplanowane: tradycyjne imieninowe przyjęcie u państwa Wałęsów (z udziałem państwa Kwaśniewskich), a godzinę wcześniej konwencja PiS (mało kto wierzył, że zbieżność z urodzinami braci Kaczyńskich jest tu przypadkowa). A jeszcze parę godzin wcześniej – promocja książki Donalda Tuska. U Wałęsy tort pojednania, a u Kaczyńskich aż dwa torty!

Niestety, Jacek Kurski, szef telewizyjnej kampanii wyborczej PiS, przyznaje: zapowiedź, że braciom Kaczyńskim wręczane będą torty, zaimprowizował, udzielając informacji do „Gazety Wyborczej”. Uznał, że można by w ten sposób przyciągnąć wyborców i podnieść atrakcyjność imprezy. Kaczyńscy uznali inaczej. Jarosław się wściekł, w przeddzień konwencji rozesłał do biur partii oraz gazet dementi: nie będzie żadnych urodzin, będzie zwykła konwencja partyjna. Rzecznik prasowy Lecha uzupełnił: szef na pewno weźmie udział w nieszporach inaugurujących warszawski kongres eucharystyczny.

Kiedy więc Jarosław Kaczyński przybywał (spóźniony) na konwencjonalną konwencję w Teatrze Muzycznym w Gdyni, kamery kierowały się na pierwszych gości Wałęsów, którzy stawali w kolejce przy ul. Polanki 54 już o 16.00, choć na zaproszeniach widniała godzina 17.00. Kiedy zaś panowie Wałęsa i Kwaśniewski raczyli się śledziami, Kaczyński spożywał obiad i piwo w Hotelu Nadmorskim z grupą posłów. Donald Tusk po udanej promocji „Solidarności i dumy” w gdańskim centrum handlowym (długa kolejka po autografy) krótko zwizytował Wałęsów. Powiedział do kamer, że nic nie powie na temat listy gości, i ruszył do Warszawy, by w niedzielę na Torwarze zostać bohaterem własnej imprezy, to jest konwencji PO. Do 10-tysięcznego tłumu przemawiał tam także Jan Rokita, który w sobotę na jeden dzień udał się do Krakowa, gdzie obszedł kameralne urodziny.

Polityka 25.2005 (2509) z dnia 25.06.2005; Temat tygodnia; s. 24
Reklama