Archiwum Polityki

Czterech sprawiedliwych

Wspólne oświadczenie prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Marka Safjana, I prezesa Sądu Najwyższego prof. Lecha Gardockiego, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego prof. Janusza Trzcińskiego oraz rzecznika praw obywatelskich prof. Andrzeja Zolla ma charakter bezprecedensowy. Dotyczy dokonującej się coraz powszechniej dzikiej lustracji – procesu, który wymknął się spod wszelkiej kontroli.

Nie przestrzega się tu żadnych reguł i żadnych gwarantowanych ustawowo procedur, werdykty – zamiast sądów – wydają gremia polityczne, poszczególni politycy czy instytucje naukowo-badawcze. Udział w tych igrzyskach biorą z wielką ochotą politycy, pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej oraz media. To, co dzieje się z teczkami IPN i ferowaniem politycznych wyroków, kto był, a kto nie był agentem, jest po prostu naigrawaniem się z prawa – takie jest ogólne przesłanie listu.

Za akt desperacji można w tym kontekście uznać wezwanie generalnego inspektora ochrony danych osobowych prof. Ewy Kuleszy, aby na czas kampanii wyborczych, parlamentarnej i prezydenckiej, częściowo zamknąć archiwa IPN i akta udostępniać wyłącznie na potrzeby sądu lustracyjnego. Wezwanie prof. Kuleszy świadczy o tym, że prezes IPN, posiłkując się jakimiś opiniami prawnymi przy wydawaniu teczek, wcale nie był w zgodzie prawem. Wątpliwości w tej kwestii powinien był rozstrzygnąć sąd, a nie krzyk polityków zastraszających prof. Leona Kieresa.

Prezesi ważnych instytucji sądowych uznali, że trzeba wreszcie przerwać milczenie, bowiem zjawiska, o których piszą, nie pojawiły się w ostatnich tygodniach, ale narastały od dłuższego czasu, a obecnie mamy już do czynienia z lawiną zalewającą życie polityczne i wszelki dyskurs publiczny. I nie dotyczy to wyłącznie dzikiej lustracji.

Polityka 27.2005 (2511) z dnia 09.07.2005; Komentarze; s. 17
Reklama