Archiwum Polityki

Rzeczpospolita Bawarska

Lech Wałęsa marzył o Polsce jako drugiej Japonii. Jarosław Kaczyński za wzór stawia Bawarię: zamożną i nowoczesną, a zarazem konserwatywną i ozdobioną patriotycznym folklorem. No i gdzie Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) rządzi nieprzerwanie od niemal pół wieku. Czego chcieć więcej?

Owszem, jest kilka pociągających analogii. Bawaria to kraj katolicki, a barokowe Monachium, podobnie jak renesansowy Kraków, kusi śródziemnomorską poświatą. Bawaria – podobnie jak Polska – była przez sąsiadów długo lekceważona jako zacofany kraj rolniczy, położony w sercu Europy, ale w istocie na jej cywilizacyjnych peryferiach. Taki turystyczny rezerwat, w którym mężczyźni noszą krótkie spodnie na szelkach, kapelusiki z koźlą bródką, piersiaste blondyny żłopią piwo z litrowych kufli, a wszyscy jodłują i tańczą trepaka. Dziś w samych Niemczech Bawaria jest traktowana z zazdrością jako gospodarcza potęga, która udatnie łączy nowoczesność z konserwatyzmem, laptopa ze skórzanymi portkami.

Land ma w Republice Federalnej najwyższy po Hesji PKB na głowę mieszkańca (31 tys. euro przy 26,4 tys. przeciętnej krajowej) oraz po Badenii-Wirtembergii najniższe bezrobocie (7,6 proc. przy przeciętnej krajowej 11,6 proc.). Ale nie tylko bawarski boom gospodarczy jest powodem do dumy rządzącej CSU, lecz również wysoki poziom bawarskich szkół, które w miarodajnych sondażach międzynarodowych (PISA-Studie) wypadają o wiele lepiej niż szkoły z innych landów. Dla CSU jest to potwierdzenie, że warto było utrzymać konserwatywny model nauczania i nie ulegać gorączce socjaldemokratycznych reform z lat 70., które jakoby drastycznie obniżyły poziom i pozbawiły młode pokolenie klasycznego kanonu humanistycznego.

Zalety zacofania

Partyjna legenda głosi, że bawarski sukces jest zasługą przemyślanej, autorytarnej polityki gospodarczej i socjalnej miejscowych notabli, zwłaszcza legendarnego premiera Bawarii i szefa CSU Franza Josefa Straussa (1915–1988), który potrafił przyciągnąć do Bawarii najsilniejsze koncerny i najnowsze technologie. Ale prawda, jak zwykle, jest bardziej złożona.

Polityka 4.2006 (2539) z dnia 28.01.2006; Świat; s. 51
Reklama