Barbara Pietkiewicz: – Ilu uczniów na świecie zdaje międzynarodową maturę?
Igor Ostrowski:– Są to uczniowie z ponad 100 krajów z 1300 szkół.
A ilu uzyskuje maksymalną liczbę punktów – 45, tak jak pan, czyli najwyższe noty ze wszystkich sześciu przedmiotów maturalnych?
Kilkunastu.
Taka jest trudna?
Na przykład z matematyki rozwiązywaliśmy zadania z algebry abstrakcyjnej, były liczby zespolone, całki, geometria wektorowa w trzech wymiarach. Program matematyki do międzynarodowej matury jest jednym z najtrudniejszych licealnych na świecie. W dodatku czas pisania jest tak wyśrubowany, że jeśli się człowiek zastanawia 10 minut, nie ma szans, nie zdąży.
Ktoś w Polsce zbliżył się do pana wyniku?
Moja koleżanka z klasy dostała kilka punktów mniej ode mnie. Na drugi rok będzie zdawała maturę jeszcze raz.
A po co, skoro zdała w tym roku?
Żeby być przyjętym na Uniwersytet w Cambridge, trzeba mieć 45 punktów. Ona o tym marzy.
Pan też chciał do Cambridge?
Tam ma się kontakt z profesorami, którzy wywierają wpływ na dzieje świata – to przecież niebywale rozwijające. Idzie się do czytelni, w której Newton pisał swoje największe dzieło. Oddycha się historią.
W UJ też można oddychać historią.
Miałem kontakt z nauczycielami akademickimi w Warszawie przygotowując esej przedmaturalny z geografii i przy moim wielkim dla nich szacunku stwierdziłem, że jednak wolę Cambridge. Miałem tę gigantyczną satysfakcję, że po rozmowie kwalifikacyjnej przed maturą, na którą zostałem zaproszony po złożeniu aplikacji, powiedziano mi, że jeśli dostanę na maturze komplet punktów, to mnie przyjmą.