Archiwum Polityki

Zabawka wszech czasów

Gdy w Polsce narasta szaleństwo cyfrowych układanek sudoku, warto przypomnieć inną modę, sprzed 30 lat. Świat zawojowała wówczas kostka Rubika, która ma ponad 43 tryliony kombinacji i tylko jedno rozwiązanie.

Węgierski wykładowca architektury Ernö Rubik lubił ilustrować zajęcia na wydziale projektowania wnętrz własnoręcznie wykonanymi modelami. Ten miłośnik geometrii i form trójwymiarowych już na początku lat siedemdziesiątych stworzył pierwowzór kostki i nawet mu przez myśl nie przeszło, że odkrył żyłę złota. Początkowo traktował zabawkę jedynie jako świetny przykład nowatorskiej konstrukcji, idealny do celów dydaktycznych. Dopiero olbrzymi aplauz, jaki wywołało jego dzieło pokazywane przyjaciołom i studentom, podsunął mu pomysł masowej produkcji.

Opatentowana w 1975 r. kostka trafiła do sklepów na Węgrzech dwa lata później. Na początku sprzedawała się średnio. Rubik nie miał duszy biznesmena, ale wkrótce spotkał speców od zabawek, którzy dostrzegli w Buvos Kocka – magicznej kostce – nieodkrytą siłę marketingową i zajęli się jej promocją za granicą. Świat usłyszał o nowej zabawce na przełomie lat 70. i 80., gdy rozpoczęto jej sprzedaż na Zachodzie pod nazwą kostki Rubika.

Nie było łatwo wejść na globalny rynek. Kontrahenci twierdzili, że kostka – jak na popularną łamigłówkę – jest zdecydowanie za trudna. Udało się w końcu przekonać amerykańskiego dystrybutora, który odważnie kupił milion sztuk. Wystarczyło, że 36-letni wtedy Rubik osobiście zaprezentował wynalazek na targach zabawkarskich w kilku wielkich metropoliach, a zamówienia zaczęły płynąć szeroką rzeką. Tylko w latach 1980–1982 sprzedano ponad 100 mln kostek, potem chętnych znalazło się trzy razy tyle. Popyt przerósł oczekiwania, globalne szaleństwo wybuchło z niewiarygodną mocą, a skromny węgierski naukowiec stał się z dnia na dzień milionerem. Jeszcze w końcu lat 80.

Polityka 31.2005 (2515) z dnia 06.08.2005; Nauka; s. 73
Reklama