Kończy się współpraca FIFA z Electronic Arts, której owocem był najbardziej rozpoznawalny na świecie symulator piłki nożnej. Wychował kilka pokoleń graczy. Dzięki niemu swoich sił na wirtualnym boisku próbowały nawet osoby, które na co dzień nie grają w gry wideo.
Paweł Marchewka to twórca i właściciel Techlandu, jednej z dwóch najważniejszych polskich firm produkujących gry komputerowe. To także działacz charytatywny i biznesmen. Głośno zrobiło się o nim przy okazji handlu nieruchomościami, w którym przewinął się premier Morawiecki z żoną.
CD Projekt przekazał 1 mln zł na Polską Akcję Humanitarną, firma 11 bit studios zrezygnowała z przychodów, by wesprzeć Czerwony Krzyż, a Bloober Team zaoferował uchodźcom stypendia.
Znamy już „Dying Light 2: Stay Human”, od ponad roku najbardziej oczekiwaną polską grę wideo. A wrocławski Techland potwierdził, że jest producentem nie mniej ważnym niż twórcy „Wiedźmina” i „Cyberpunka 2077”.
W piątek trafi do sprzedaży jedna z najbardziej wyczekiwanych w tym roku gier wideo: „Dying Light 2: Stay Human”. Po tygodniu testów mamy już zdanie, czy produkcja wrocławskiego Techlandu spełni pokładane nadzieje.
Starsze pokolenie patrzyło na gry z góry, uznając, że nie ma w nich kultury ani sztuki, i zakładając, że ta nowinka młodym szybko się znudzi. Nie tylko się nie znudziła, ale też przeszła niesłychaną ewolucję.
Kolejny potrzaskany sezon w polskiej kulturze każe na nią patrzeć jak na system kreatywnych światów – kiedy w jednym jest gorzej, inny utrzymuje twórców, a nas podtrzymuje na duchu. Wspólna jest za to walka o uprawnienia dla artystów.
Streamingowy gigant rusza z ofertą dla graczy. Ospale i tylnymi drzwiami.
Narracyjne gry wideo, takie jak „Life is Strange: True Colors”, potrafią już mówić o rzeczach ważnych w sposób dojrzały i atrakcyjny dla masowego odbiorcy.
Targi w Los Angeles są dla graczy tym, czym Super Bowl dla kibiców futbolu amerykańskiego, ich tegoroczną edycję da się jednak skwitować trzema literami. Meh.