Archiwum Polityki

Nie jedź, tylko jedz

W obecnych niepewnych czasach najbezpieczniejszy sposób podróżowania po świecie to wędrowanie od restauracji do restauracji. Dziś zapraszamy warszawiaków i przyjezdnych na zachodni kraniec Europy i daleki Daleki Wschód.

Rok 1919. Paryska konferencja pokojowa. Brytyjski premier Lloyd George, przeciwnik dalszego osłabiania pokonanych Niemiec, niezbyt przychylnie traktuje polskie żądania dotyczące granic. Wzburzyło go zwłaszcza oświadczenie, że Galicja absolutnie musi należeć do Polski. „Czego oni chcą – denerwował się Anglik – przecież nawet nie graniczą z Hiszpanią!”. Długo musiano tłumaczyć wyspiarzowi, że nasza Galicja to Kraków, Lwów i podgórskie okolice. Hiszpańską Galicię zostawiamy zaś Hiszpanom. Konferencja potoczyła się dalej. Kraków i Lwów przyznano Polsce.

Okazało się jednak po latach, że brytyjski mąż stanu miał trochę racji. Dziś prowincja leżąca nad Atlantykiem, na północno-zachodnich krańcach Hiszpanii, została zaanektowana przez zaborczych Polaków. Głównie smakoszy. W stołecznej restauracji Mirador, należącej do klanu Kręglickich, zakończyły się właśnie dni kuchni galicyjskiej. I chociaż impreza dobiegła końca, to sporo potraw rodem z Santiago de Compostella (i okolic) pozostało w karcie. Nam najbardziej przypadła do gustu pulpo ? la gallega, czyli ośmiornica w słodkim sosie z płatkami ziemniaków i przyprawami. Choć i wspomnienie magret en salsa de orejones, co w polskim narzeczu oznacza pierś kaczki w sosie morelowym, też przyprawia nas o dreszcz kulinarnej rozkoszy. Koniecznie trzeba wspomnieć o małżach św. Jakuba, które są najważniejszym daniem świątecznym w Santiago. Św. Jakub Starszy jest bowiem patronem miasta, a nawet całej Hiszpanii.

Mirador ulokowany w nowoczesnym biurowcu, tuż obok siedziby PSL przy ul. Grzybowskiej, choć mieści się nieco na uboczu, szybko zdobył klientelę na stołecznym rynku gastronomicznym. Mimo że nie jest to lokal tani. Ale płacąc za sopa de mariscos (zupa z owoców morza) 22 zł, a za sepia con habas (sepie duszone z młodym bobem) 39 zł, już po pierwszych kęsach wiemy, że warto było narazić domowy budżet na taki wydatek.

Polityka 32.2005 (2516) z dnia 13.08.2005; Społeczeństwo; s. 95
Reklama