Archiwum Polityki

Dzieci globalnej zimy

Siarczyste mrozy, których właśnie doświadczamy, to nic w porównaniu z tym, co musieli przeżywać nasi odlegli przodkowie. Ziemia była bowiem kilka razy całkowicie skuta lodem.

Przez długi czas uczeni sądzili, że nasza planeta jest jedynym ciałem niebieskim w Układzie Słonecznym o w miarę ustabilizowanym klimacie. Raz bywało bowiem na niej trochę cieplej, kiedy indziej zimniej (jak choćby w ciągu ostatniego miliona lat, czyli w czasach epoki lodowcowej), ale nie było mowy o tak ekstremalnych warunkach, jakie zapanowały na gorącej Wenus, zimnym i suchym Marsie czy całkowicie pokrytej grubym lodem Europie (księżycu Jowisza). Jednak ten obraz spokojnej Ziemi radykalnie zmieniły odkrycia dokonane w latach 60. ubiegłego wieku. Odnaleziono wówczas osady lodowcowe – liczące około 700 mln lat – na wszystkich kontynentach i to nawet na obszarach równikowych, na których zwykle panują tropikalne warunki.

Życie pod lodem

Aby wyjaśnić te niezwykłe znaleziska, Joseph Kirschvink, geobiolog z California Institute of Technology, sformułował na początku lat 90. teorię Ziemi-śniegowej kuli. Według niej nasza planeta około 700 mln lat temu (całkowity jej wiek wynosi około 4 mld lat) cała zamarzła. Kilometrowej grubości warstwa lodu skuła ówczesne oceany, a mróz sięgał minus 50 st. C. Płynna woda w morzach mogła istnieć tylko dzięki ciepłu docierającemu z wnętrza Ziemi.

Co spowodowało tak dramatyczne wydarzenia? Około 800 mln lat temu istniejący wówczas wielki superkontynent rozpadł się na kawałki. Tereny, które znajdowały się dotąd w jego centrum, a więc bardzo daleko od linii brzegowej, teraz leżały w pobliżu oceanów. Znacznie częściej padały tam deszcze, które zmywały do mórz dwutlenek węgla uczestniczący w procesie wietrzenia skał (podczas wietrzenia skał zawierających glinokrzemiany gaz ten jest przekształcany w wodorowęglan, który razem z wodą trafia do oceanów; tam – w wyniku kolejnych reakcji chemicznych – tworzy związki węglanowe wytrącające się na dnie w postaci osadów).

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Nauka; s. 72
Reklama