Archiwum Polityki

Licencja na upijanie

Rząd brytyjski nieśmiało próbuje poskromić plagę pijaństwa w Anglii i Walii. Na początek klienci pubów będą mogli dłużej pić.

Dlaczego ludzie piją, a zwłaszcza dlaczego piją na umór? To jedno z fundamentalnych dla kondycji człowieka pytanie wraca do publicznej debaty w Anglii przy okazji wprowadzenia w życie prawa umożliwiającego pubom serwowanie alkoholu dłużej niż dotychczas. Właściwie nic wielkiego się nie dzieje. Nowe prawo mające obowiązywać w Anglii i Walii od listopada stanowi, że decyzję w sprawie godzin otwarcia podejmują władze lokalne.

Jeśli wspólnoty mieszkańców nie zgłaszają obiekcji, władze powinny zezwolić na przedłużenie sprzedaży alkoholu zainteresowanemu właścicielowi pubu, restauracji czy klubu. Wszystko to nie wygląda na rewolucję obyczajową, tym bardziej że zdecydowana większość ze 130 tys. pubów i restauracji, które zgłosiły zainteresowanie przedłużeniem godzin pracy (lista chętnych jest już zamknięta), chce sprzedawać alkohol zaledwie godzinę dłużej niż dotychczas, czyli do północy w dni robocze i do 2 rano w weekendy. Jedyną istotną i prawdopodobnie obarczoną poważnymi konsekwencjami zmianą będzie zezwolenie na sprzedaż alkoholu 24 godziny na dobę w supermarketach. Trzy duże sieci już zgłosiły zainteresowanie i zapewne uzyskają licencje.

Brytyjskie media, organizacje społeczne, policja i niektórzy politycy aż pienią się z oburzenia. Skąd taka reakcja? Brytyjczycy boją się, że jako naród urodzonych pijaków nie przetrwają nawet najdrobniejszego poluzowania kontroli państwa nad konsumpcją alkoholu.

Wielką Brytanię moda na zdrowy, bezalkoholowy styl życia właściwie omija. Piją, i to na umór, ludzie coraz młodsi, kobiety traktują prawo do upijania się w miejscach publicznych za jedną z naczelnych zdobyczy rodzaju ludzkiego, a odmawianie im tego prawa za przejaw seksizmu.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Świat; s. 56
Reklama