Archiwum Polityki

Złoto z błota

Gdy jedni umarzają długi Afryki i próbują ratować jej głodujących mieszkańców, korporacje z Ameryki Północnej, Australii i Europy zbijają fortuny na rabunkowym wydobyciu bogactw naturalnych Czarnego Lądu. Czas zatrzymał się w miejscu.

Kilwa to rybacka wioska zagubiona w dżungli na południowym wschodzie Demokratycznej Republiki Konga. W październiku ubiegłego roku wybuchło w niej antyrządowe powstanie. Rebelianci zdobyli posterunek policji, a także stację benzynową i magazyny należące do australijskiej kompanii wydobywczej Anvil. Firma zawiaduje kopalnią srebra i miedzi w oddalonej o 50 km od Kilwy miejscowości Dikulushi. Wojsko wysłane przez prezydenta Josepha Kabilę utopiło bunt we krwi. Przedstawiciele ONZ odkryli w Kilwie masowy grób z setką ciał. Od ocalałych mieszkańców dowiedzieli się, że żołnierze 62 Brygady kongijskiej armii dotarli do wioski na pokładach samolotów i ciężarówek ze znakami firmowymi Anvilu. Bill Turner, prezes koncernu, odpierając zarzuty o pomoc w zbrodni tłumaczył dziennikarzom: „To była akcja wojsk rządowych. Pomogliśmy im dotrzeć do Kilwy i na tym nasza rola się skończyła”. W kolejnym oświadczeniu władze firmy stwierdziły, że ich pojazdy zostały zabrane siłą.

W Kongu działa kilkadziesiąt zagranicznych korporacji, które zajmują się głównie wydobyciem minerałów. Zainteresowanie inwestorów nie przekłada się jednak na jakość życia miejscowej ludności. – Górnolotne hasła o poszanowaniu praw człowieka wypisane w statutach mają się nijak do działań w krajach takich jak Kongo – mówi Anneka von Woudenberg z amerykańskiej organizacji Human Right Watch, monitorującej przestrzeganie praw człowieka.

Złoto Ituri

Podpisany w 2002 r. w Sun City pokój formalnie zakończył kongijską wojnę domową, która w ciągu 6 lat pochłonęła ponad 2,5 mln ofiar. W kraju wielkości zachodniej Europy panuje jednak chaos. Rząd w Kinszasie nie kontroluje wielu prowincji, w których faktyczną władzę sprawują lokalni watażkowie.

W regionie Ituri, zamieszkanym przez wrogie sobie plemiona Lendu i Hema, ludobójstwo trwa od 1998 r.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Świat; s. 58
Reklama