Archiwum Polityki

Pomarańcze od jabłoni

Dzieci ukraińskich elit żyły do niedawna w błogim spokoju, nie niepokojone przez prasę. Mediom nie wypadało się nimi interesować. Ale odkąd wybuchł skandal wokół młodego Juszczenki, dziennikarze nie ustają w poszukiwaniach nowych sensacji. Rezultaty są ciekawe.

Najmodniejszym w Kijowie nocnym klubem do niedawna był 5 Element. Teraz wyprzedziła go Arena, należąca do grupy finansowej oligarchy Ihora Bakaja. Arenę otwarto niedawno na Besarabce, starej dzielnicy Kijowa, po sąsiedzku z Besarabskim rynkiem, najsłynniejszym i najdroższym targowiskiem, czy raczej halą targową, gdzie nawet w najcięższych czasach sprzedawano świeże truskawki w środku zimy, kawior z beczki i filety z jesiotra. Dzielnicę restauruje się i modernizuje, a Arena mieści się w jednym z nowoczesnych centrów handlowo-rozrywkowych. Jest tu wszystko co trzeba: najdroższe zachodnie alkohole, amerykańska muzyka i narkotyki, także te najmodniejsze. Jak mówi właściciel innego modnego klubu, wystarczy wejść do toalety, żeby wiedzieć, co jest w użyciu. Zwykła trawka nikogo nie dziwi, zwłaszcza że dobrze się udaje w okolicach Morza Czarnego, podobnie zresztą jak plantacje dorodnego maku. Oficjalne statystyki pokazują, że na Ukrainie jest już milion narkomanów, ale takich okazjonalnych nikt w statystykach nie ujmuje.

W Arenie nikt nie sprawdza dowodów tożsamości; bawi się młody biznes, również ten z szarej strefy, jakiego nie udało się zlikwidować pomarańczowej władzy. Ostatnio nawet Julia Tymoszenko przyznała, że w szarej strefie pozostaje 45 proc. biznesu. Czyli wielkie pieniądze, które łatwo przychodzą, więc łatwiej się je wydaje na zbytki. Bawią się dzieci polityków, deputowanych, którzy są zamożniejsi niż ich europejscy koledzy: wystarczy przespacerować się w okolice Rady Najwyższej, żeby zobaczyć, jakimi samochodami jeżdżą. To normalne, że deputowani mają własne biznesy, są udziałowcami spółek, jawnie lobbują. Tak jak stałym elementem krajobrazu są oligarchowie.

Polityka 41.2005 (2525) z dnia 15.10.2005; Świat; s. 48
Reklama