Archiwum Polityki

Bergman: rozmowy z duchami

Myśl o odejściu Ingmara Bergmana wyświetla z pamięci prolog „Siódmej pieczęci”, czyli spotkanie Rycerza Blocka ze Śmiercią. To jedna z największych scen w historii kina, kiedy mocą genialnego gestu twórczej wyobraźni i intuicji ekran wypełnia się czernią płaszcza Śmierci, odsłaniając na krótką chwilę otchłań wieczności.

Widmo śmierci, które starał się egzorcyzmować lub oswajać w swoich filmach, deptało mu po piętach od urodzenia. Przyszedł na świat w czas zarazy, 14 lipca 1918 r., kiedy w Europie śmiertelne żniwo zbierała epidemia grypy hiszpańskiej, na którą zapadła jego matka w połogu. Ze śmiercią był więc za pan brat od pierwszych chwil życia i pozostawał z nią w intymnej, choć podszytej grozą, zażyłości. Z jednej strony napawała go potwornym lękiem, który na różne sposoby próbował rozbroić, z drugiej zaś fascynowała go chorobliwie i nieodparcie.

Kiedy w połowie lat 60., w wyniku trudnej operacji, zapadł w stan śmierci klinicznej, podsumował to traumatyczne doświadczenie pocieszającą refleksją: „Gdy umierasz, gaśniesz. Z bytu przechodzisz w niebyt”. Po odejściu ostatniej żony Ingrid von Rosen, z którą wreszcie osiągnął spełnienie i szczęście w miłości, zaczął tęsknić do śmierci, aby ponownie się z nią spotkać, w co święcie wierzył. Bo ten agnostyk pokładał niezłomną nadzieję w życiu pozagrobowym. W jego filmach jest wiele scen z „życia śmierci”: w „Fanny i Alexander” duch zmarłego ojca nawiedza dzieci, w „Szeptach i krzykach” zmarła Agnes wiedzie życie po życiu, zaś w „Twarzy” widmo aktora Johana Spegela straszy gości rezydencji konsula. Autobiografię „Laterna magica” zamyka rozmowa z duchem matki. Co więcej, jak na wielkiego Inscenizatora przystało, Bergman już od dłuższego czasu projektował miejsce wiecznego spoczynku: nie tylko wybrał trumnę, ale także zaplanował spoczynek na cmentarzu na „zwróconej w stronę wieczności” wyspie Fårö – obok sprowadzonych wcześniej ze Sztokholmu zwłok ukochanej Ingrid – tam, gdzie pada piękne światło przedwieczorne (według relacji Bibi Andersson na ubiegłorocznym festiwalu Era Nowe Horyzonty).

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Kultura; s. 80
Reklama