Archiwum Polityki

Antonioni: sceptyczny romantyk

Michelangelo Antonioni był nazywany mistrzem filmowego egzystencjalizmu, poetą alienacji. W przeciwieństwie jednak do Bergmana, kryzys relacji społecznych ukazywał w perspektywie horyzontalnej: trzeźwo, z lodowatym dystansem intelektualnym, bez jawnych odniesień do metafizyki, Boga i religii.

Interesował go emocjonalny chaos, rozpad związków międzyludzkich i powolne stygnięcie więzi. Wyobcowanie, które rządzi zachowaniem jego bohaterów, wynika z niemożności porozumienia, z potwornej skazy mającej źródło w niezdolności do empatii i z irracjonalnego pragnienia ucieczki od samego siebie.

Choć Antonioni był wyczulony na zmiany zachodzące we włoskim i zachodnim społeczeństwie po II wojnie światowej, to jednak stosunkowo niewiele symboli tamtego okresu przedostało się do jego filmów. Słynna trylogia samotności: „Przygoda”, „Noc” i „Zaćmienie”, rozgrywa się w abstrakcyjnych przestrzeniach zimnych pomieszczeń, industrialnych pejzaży, wymarłych, nieprzyjaznych wnętrz, podkreślających wewnętrzną pustkę, zagubienie przebywających tam ludzi. Nawet Londyn z epoki młodzieżowej kontestacji – miejsce akcji słynnego, nagrodzonego Złotą Palmą „Powiększenia” – przypomina surrealistyczne, kafkowskie miasto, w którym traci się poczucie rzeczywistości, a życie zamienia w grę pozorów.

O rozterkach i tragediach wykorzenionych osób, o kruchości uczuć czy raczej braku miłości, mimo nieustannego do niej dążenia, Antonioni opowiadał w niezwykle wyrafinowany sposób. Nie za pomocą słów, lecz ciszy i obrazów. Klasycznie rozumianą fabułę traktował pretekstowo, niczym zasłonę, którą trzeba zerwać, aby mieć wgląd w akcję psychiczną, nie układającą się w żaden typowy czy znany gatunkowo wzór. Przykładowo, zamiast opisywać kłótnię po rozejściu się pary kochanków w „Zaćmieniu”, kamera w skupieniu obserwowała codzienność: lampę z abażurem, nogę od stołu, świt za oknem. O stanie duszy mówiły pozornie nieważne fakty, fragmenty pokoju, przypadkowe rzeczy. Pamiętne, wielominutowe ujęcie w finale „Zawodu: reporter”, w czasie którego zostaje zabity główny bohater, również przedstawia nieistotne detale.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Kultura; s. 82
Reklama