Archiwum Polityki

Niedole Matki Polki

Centrum Zdrowia Matki Polki miało zawsze problem: było zbyt blisko polityki. Teraz może zniknąć z mapy polskich szpitali. Z powodu złego urodzenia czy z winy złego zarządzania?

Gorszy rodowód trudno sobie dziś wyobrazić: z inicjatywą budowy szpitala-pomnika wystąpił gen. Wojciech Jaruzelski podczas spotkania Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego z grupą kobiet. Był 23 czerwca 1982 r., ponury czas stanu wojennego. Jaruzelski wziął przykład z Gierka, który zajął społeczną uwagę odbudową Zamku Królewskiego: budowa szpitala-pomnika Matki Polki miała przekonać społeczeństwo, że władza myśli o jego problemach.

Decyzja ulokowania pomnika w Łodzi też była polityczna. Łódź, czerwona, proletariacka, była miastem kobiet – włókniarek, prządek. Pracowały na stojąco w oparach chemii, w huku maszyn, za małe pieniądze. W Łodzi, jak pokazywały ówczesne badania, stwierdzano najwięcej ciąży powikłanych, rodziło się najwięcej wcześniaków, dzieci z wadami rozwojowymi, śmiertelność niemowląt biła rekordy. Do tych faktów dopisano ideologię, że szpital jest wyrazem hołdu wszystkich polskich pokoleń dla tych, które rodziły, wychowywały, broniły i cierpiały. Decyzję o budowie ogłoszono przy okazji świętowania Dnia Kobiet.

Rzutem na taśmę

Matkę Polkę, jak się mówi skrótowo w Łodzi, zaprojektowano w rekordowym tempie, w półtora miesiąca. Miała stanowić kompleks szpitali ginekologiczno-położniczego i pediatrycznego, których budowę planowano zresztą wcześniej. Tempo budowy też warte było księgi rekordów – trwała aż sześć lat, brakowało cementu i słynnych mocy przerobowych. Budował cały naród, były przymusowe czyny społeczne i zbiórki pieniędzy. Ale jest też prawdą, że ludzie całkiem spontanicznie oddawali biżuterię, wpłacali dobrowolne datki, a Polonia przysyłała dolary i dary. Szpital kosztował 12 (ówczesnych) mld zł, ale tylko część pieniędzy pochodziła z budżetu państwa, reszta ze składek społecznych. Różnej maści hochsztaplerzy robili przy tym lewe interesy, bo hasło Matka Polka otwierało wszystkie drzwi.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Ludzie; s. 124
Reklama