Już Włodzimierz Puchalski, mistrz fotografowania przyrody, w „Bezkrwawych łowach” kilkadziesiąt lat temu, ukrywał się za krową przy podchodzeniu ptaków, a jego następcy – za krowią atrapą wykonaną z dykty. Ale to samochód okazuje się obecnie bardziej swojski niż krowa, a na pewno jest wygodniejszy w użyciu. Samochód nie czai się, jest widoczny z daleka i dlatego mało kto się nim przejmuje. Ptaki widzą doskonale obserwatora w jego wnętrzu, lecz dopóki jest w środku, ignorują go, a tylko kruk i czapla miewają obiekcje. Gdy się zatrzymamy, ptaki cichną na chwilę, zaś akurat niewysiadujące zbliżają się na oględziny. Role się odwróciły! Teraz one są na safari oglądając słoniopodobnego. Wkrótce znudzą się i przejdą do swych zajęć.
Poza ukryciem samochód oferuje także możliwość szybszego poruszania się, dzięki czemu odwiedzimy więcej ciekawych miejsc. Szczególna uwaga, takt i dyskrecja wymagane są wiosną i z początkiem lata, gdyż jakiekolwiek zakłócenia w przebiegu lęgów są zabronione.
Wzdłuż dróg
Safari wymaga wolnej przestrzeni; tę znajduje się na łąkach i nieużytkach w dolinach rzek. Pola są trudniejsze do penetracji z uwagi na uprawy i wyższą roślinność, a najgorszym miejscem jest las, zarówno z powodu ograniczonej widoczności, jak i przepisów porządkowych. Paradoksalnie, wiele spotkań zdarzy się na drodze – tu ptaki zbierają materiał na gniazda i żerują. Łąkowe usiądą na kołkach i kretowiskach, zaroślowe – na szczytach krzewów i gałęziach drzew.
Oceniamy z grubsza zasobność łowiska, do czego przyda się lornetka. Niektóre ptaki usłyszymy – to okazja do rozpoznania poszczególnych śpiewaków, skojarzenia ich wyglądu ze śpiewem oraz głosami wabienia.