Archiwum Polityki

Węgry: Puszta bez czikoszów

Latem w Budapeszcie jest duszno, nad Balatonem tłoczno, tu i tam – drogo. Inaczej w położonych najbliżej Polski północno-wschodnich Węgrzech, od Tokaju, przez Debreczyn, po Eger. Od bezkresnej puszty po Góry Bukowe, z termalnymi kąpieliskami, dobrym winem i z ogromną dla Polaków życzliwością.
Polityka

Po śniadaniu w Krakowie lub Rzeszowie obiad będziemy jedli już na Węgrzech, najlepiej w jakiejś małej przydrożnej czardzie, czyli gospodzie. I skosztujemy z miejsca oryginalnych węgierskich potraw, które ostatnio zanikają w stolicy i nad Balatonem, gdzie dominuje już kuchnia europejska. Dawne smaki, pikantne gulasze i paprykarze ocalały na prowincji, właśnie w regionie, do którego zwiedzenia zachęcamy.

Do północno-wschodnich Węgier najlepiej dotrzeć przez Przełęcz Dukielską, Koszyce i przejścia graniczne w Hidasnémeti lub Sátoraljaújhely (s wymawiamy jako sz, y zmiękcza: Szatoraljaujhej). Tokaj już brzmi swojsko, a w ten właśnie górzysty region wjedziemy. I często też spotkamy informacje w polskim języku, zwłaszcza „pokój do wynajęcia”. Jeździliśmy tędy od stuleci, tokajskim traktem, którego wykładane kamienną kostką fragmenty zachowały się między Krosnem, Duklą i słowackim Świdnikiem do dziś dnia. A były pieczołowicie kładzione, gdyż tędy właśnie już za króla Stefana Batorego turlały się do Krakowa wozy z beczkami tokajskiego wina, spławianego potem Wisłą do Gdańska, a stamtąd do Francji na stół Ludwika XIV, który nazwał węgrzyna „winem królów i królem win”. I tego traktu nie zniszczyły nawet radzieckie czołgi w bitwie o Przełęcz Dukielską w 1944 r.

Tokaj

Tokaj jest małym, liczącym zaledwie 5 tys. mieszkańców miasteczkiem, położonym w widłach dwóch rzek: Bodrogu i Cisy, które tu łączą swój bieg, tworząc niepowtarzalny mikroklimat, w którym rozwija się pleśń cinerea botritis. To ona w postaci czarnego puchu, którym grubo, na kilkanaście nawet centymetrów, obrośnięte są ściany setek kilometrów piwnic wydrążonych w wulkanicznych wzgórzach, daje jedyny w swoim rodzaju aromat tutejszym winom; zwłaszcza tłoczonym późną jesienią z podsuszonych i pleśniejących już na krzewach gron winom zwanym aszu (wymawiaj: asu).

Polityka 26.2007 (2610) z dnia 30.06.2007; Półprzewodnik Polityki; s. 104
Reklama