Archiwum Polityki

Zbawienie na siłę

Ludzie, jeśli ich się nie poprowadzi, jeśli im się nie nakaże, nie powie, jak i co powinni czynić, i jeśli się ich surowo nie ukarze za wszystkie niecne czyny i grzechy, za głupotę i za zaniechania, nieuchronnie stają się coraz gorsi. I prostą drogą zmierzają do nieszczęścia swojego własnego, ale co najgorsze – zwiększają pulę nieszczęść wspólnych. Tak dalece, iż szkodzą swojej ojczyźnie, swoim rodakom, wszystkich ciągną za sobą do piekła. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że tego rodzaju filozofia stoi za wieloma działaniami i inicjatywami politycznymi i urzędowymi ostatnich miesięcy i że objawia się ona w dość czasami nieoczekiwanych miejscach i sytuacjach.

Jej częścią składową jest głęboka nieufność do ludzi i niewiara, że ludzie też swój rozum mają i że im również może zależeć na tym, żeby było lepiej i mądrzej. Gdy minister edukacji ubiera nasze dzieci w mundurki, układa im swoją żelazną listę lektur szkolnych i każe religię traktować na świadectwach jak inne przedmioty, nie nadużywa może swoich formalnych prerogatyw, lecz na pewno podważa zasadę zaufania do szkół, którymi zarządza, a także zasadę demokratycznej samorządności nauczycieli, rodziców i dzieci w końcu.

Dzisiaj prokuratorzy i funkcjonariusze CBA przesłuchują pacjentki gabinetów ginekologicznych, czy aby nie poddawały się aborcji, pyta także innych pacjentów, czy wykonano im zapisane w dokumentach badania. Niby wszystko w porządku, ale w ten sposób rozkręca się spiralę nieufności i podejrzliwości w relacjach szczególnego rodzaju, jakie łączą pacjenta i lekarza, co zresztą trwa od dłuższego czasu, a na dobre rozpoczęło się od aresztowania doktora Mirosława G. Dalej, rychtuje się ustawę przeciwko paleniu tytoniu, której restrykcyjność w zamyśle jest tak wielka, że aż humorystyczna. Każdy z tych przykładów ma swoją odrębną historię i swoją wewnętrzną logikę, a także wiele uzasadnień.

Polityka 24.2007 (2608) z dnia 16.06.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama