Archiwum Polityki

Straszenie katastrem

Kiedy zaczyna się dyskusja o podatkach – a w kampanii wyborczej zawsze musi wrócić – powraca też sprawa podatku katastralnego, czyli od nieruchomości. Na szczęście i na nieszczęście bardzo trudno go u nas wprowadzić.

Ostatni katastrem straszył nas premier Kaczyński, sugerując, że w ten sposób można by zdobyć pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek. – Pomysł, że podatek katastralny mógłby być środkiem na podniesienie zarobków pielęgniarek, jest absurdalny – mówi profesor Wydziału Prawa i Administracji UW Witold Modzelewski, dziś prezes Instytutu Studiów Podatkowych, a ongiś wiceminister finansów, który opracowywał i wdrażał system podatkowy III Rzeczpospolitej. – To prawie wszędzie w świecie jest podatek lokalny i taki by miał być u nas. Nie zasila budżetu państwa, które mogłoby go przeznaczyć na jakikolwiek cel.

Kataster to urzędowy spis danych o gruntach i budynkach, o ich przeznaczeniu, wartości lub przynoszonych przez nie dochodach, a także o ich właścicielach lub władających. Sporządza się go w celach porządkowych i fiskalnych, by na podstawie tej ewidencji pobierać podatki. Nieruchomość bowiem jest przedmiotem, którego nie sposób ukryć i od którego najłatwiej jest pobierać podatek. Robiono to już w starożytnym Egipcie i Rzymie. W feudalnej Europie pierwszy kataster, nazwany DomesDay Book, wprowadził w Anglii Wilhelm I Zdobywca w 1086 r.

Właściciel sam określi wartość swej posiadłości – miał powiedzieć Napoleon w 1808 r., podejmując decyzję o wprowadzeniu podatku katastralnego. A państwo – dodał – będzie miało prawo pierwokupu po ustalonej przez właściciela cenie. Zadekretowane przez cesarza Francuzów katastry opracowywano aż do 1860 r. Kataster austriacki ustanowił w 1817 r. cesarz Franciszek I. Pruski powstawał dopiero za Bismarcka w latach 1861–1864. Oba funkcjonowały na ziemiach polskich. A sporządzone mapy były przydatne przy tworzeniu ewidencji gruntów, aktualnej i dziś. Podatek katastralny istnieje w większości krajów, lecz bardzo różnie wygląda w różnych miejscach.

Polityka 36.2007 (2619) z dnia 08.09.2007; Rynek; s. 44
Reklama