Archiwum Polityki

Powieść męska

Dawid Bieńkowski, Biało-czerwony, W.A.B., Warszawa 2007, s. 300

Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje „powieść męska”. A istnieje! Poprzedni utwór Dawida Bieńkowskiego „Nic” i obecna nowość „Biało-czerwony” właśnie taki typ literatury reprezentują. W „Nic” bohaterem był drobny przedstawiciel międzynarodowej korporacji, który odważnie i cynicznie pnie się po szczeblach kariery i wreszcie sam we własne sidła wpada. W „Biało-czerwonym” to młody prawnik, właściciel dobrze prosperującej kancelarii, który nie umie sobie ułożyć stosunków z żoną. Reprezentuje czysty patriarchalizm, jego oczekiwania obracają się wokół seksu i zupy, która powinna czekać na stole. Młody prawnik twardo prowadzi samochód, twardo postępuje z synem i z żoną. Jest w tym podtrzymywany przez sąsiadów, z których każdy reprezentuje krystaliczny okaz męskiej patriarchalnej paranoi. Młodego prawnika utwardza też ojciec-dziadek, syntetyczny obraz patriarchalnej polskości, w kontuszu, z kombatancką przeszłością sięgającą Grunwaldu. A żona, zamiast podtrzymywać swój nieustanny podziw, zamierza założyć kawiarnio-księgarnię i obarcza męża pewnego sobotniego przedpołudnia zadaniem zaopiekowania się pięciolatkiem. Co pociąga za sobą fatalny ciąg wydarzeń, gdyż zadanie jest ponad siły i kłóci się z męskim powołaniem do wielkich czynów. Wszystkie postacie reprezentują stereotypy w stanie czystym, a postać ojca-dziadka w kontuszu dodatkowo doprawiona jest Gombrowiczowskim stylem z „Trans-Atlantyku”.

Bardzo to słuszna tradycja i wobec awantur z listą lektur jakże na czasie! Jednak u Gombrowicza pod maską patriotycznej paranoi coś drzemie prawdziwie ludzkiego, głębokiego, a trudnego do wyrażenia.

Polityka 36.2007 (2619) z dnia 08.09.2007; Kultura; s. 64
Reklama