Od czasu wykrycia ptasiej grypy na Mazowszu uśpiono już około 110 tys. kurczaków. Właściciele kurników, w których wykryto chorobę, paradoksalnie mają szansę stracić mniej niż inni. – Decyzje o uśpieniu drobiu wydaje komisja pod przewodnictwem powiatowego lekarza weterynarii – informuje Ministerstwo Rolnictwa. – Jest ona jednoznaczna z wypłaceniem właścicielom padłych ptaków odszkodowania równego rynkowej wartości kurczaków. Wynosi ono od 2,80 do 3 zł za brojlera. Pieniądze pochodzą z rezerwy Ministerstwa Rolnictwa, potem wydatek zrefunduje Bruksela. Na razie mowa jest o 2 mln zł, ale straty z pewnością będą większe. Inni właściciele kurników nie mogą liczyć na żadną pomoc od państwa. Sama utylizacja drobiu to wydatek około 550 zł za tonę. Specjalistycznym firmom płaci za nią Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, która ma w tym roku zarezerwowane na ten cel 45 mln zł.
Nie wszystkie kurczaki z zapowietrzonej strefy A zostaną utylizowane, ale tych zdrowych nikt już nie chce kupić. Ludzie boją się też pochodzących stąd jajek. – W strefie A, czyli w promieniu 3 km od wykrytego ogniska choroby (powiat żuromiński na Mazowszu), są aż 52 kurniki – wylicza Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu. Strach konsumentów jest większy nawet niż 10-kilometrowa strefa B (czyli zagrożona). Tu jest aż 120 kurzych ferm. Ich właściciele od ponad tygodnia także nie mogą pozbyć się swoich kurczaków. A niesprzedane brojlery nie wytrzymują nadmiernego zagęszczenia w kurnikach i zaczynają masowo padać. Hodowcy oczekują więc pomocy, czegoś w rodzaju skupu interwencyjnego.