Miejsca startu swojego satelity i nazwy kosmodromu Rosjanie nie ujawnili. Podali jedynie, że sputnik pokonał przyciąganie ziemskie po osiągnięciu prędkości 8 km/s o godz. 22:28 czasu moskiewskiego, jest kulą o średnicy 58 cm i ciężarze 83,6 kg. Obiega naszą planetę co 96 minut i 2 sekundy. Sztuczny księżyc, bo również tak go nazywano, wyposażony został w dwa odbiorniki radiowe, nieprzerwanie wysyłające sygnały ułatwiające jego stałą obserwację i lokalizację bez względu na warunki widoczności.
Amerykanie mają von Brauna
Tego dnia miasteczko Huntsville w stanie Alabama, w którym znajdował się ośrodek projektowania i budowy rakiet średniego i dalekiego zasięgu, należący do armii lądowej USA, odwiedził nowy sekretarz obrony Neil McElroy. Spotkał się z Niemcami, weteranami ośrodka rakietowego w Peenemünde (gdzie w czasie wojny Wernher von Braun pracował m.in. nad rakietą V-2). Teraz Niemcy projektowali w Stanach rakietę Redstone, mającą służyć do przenoszenia bomby atomowej. Podczas spotkania z Wernherem von Braunem sekretarz został poinformowany o rosyjskim sputniku. Von Braun miał wtedy zawołać: „Wiedziałem, że to zrobią!”. I oznajmił, że potrzeba mu 60 dni, żeby wysłać w kosmos amerykańskiego satelitę.
4 października wieczorem lider senackiej większości Lyndon Johnson, późniejszy prezydent USA, urządzał przyjęcie na swoim rancho w Teksasie. Zebrani goście usłyszeli przez radio wiadomość o sputniku. Johnson tak określił ten dzień: „Niebo wydało nam się obce, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że ktoś osiągnął przewagę techniczną nad naszym wielkim krajem”.
„Newsweek” poświęcił sputnikowi dwa specjalne dodatki. Demokraci wzywali w Senacie do ogłoszenia „Tygodnia wstydu i zagrożenia”. Prezydentem USA był wtedy Dwight Eisenhower.