Archiwum Polityki

Z fuzją na Eureko

PiS utwierdza się w przekonaniu, że lepiej zapłacić Eureko olbrzymie odszkodowanie, niż zgodnie z umową oddać mu PZU – najbogatszą firmę finansową w Polsce. Raczej woli połączyć ją z PKO BP. Spór o narodowego ubezpieczyciela doskonale nadaje się też do wykorzystania w kampanii wyborczej.
JR/Polityka

Kiedy w 1999 r. rząd AWS (w którym ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński) podpisywał z Eureko umowę prywatyzacyjną, 30 proc. akcji PZU trafiło do rąk konsorcjum BIG-Eureko za około 3 mld zł. Dziś ten pakiet wart jest co najmniej 15 mld zł. Strona polska zobowiązała się też, że PZU trafi na giełdę, a wtedy Eureko będzie mogło dokupić następne 21 proc. W momencie upublicznienia walorów ubezpieczyciela zyskać miało więc kontrolę nad spółką.

Firmą targają nieustanne konwulsje polityczne, a mimo to zarabia ona duże pieniądze. Po pierwszym półroczu 2007 r. zyski grupy przekroczyły 2,6 mld zł netto, w czym mieści się jednak zabieg księgowy – rozwiązanie części nagromadzonych przez lata rezerw. W roku ubiegłym zysk wynosił 3,28 mld. Liderzy Prawa i Sprawiedliwości są przekonani, że tak będzie zawsze. Bez względu na to, jak bardzo nieprofesjonalną osobę uczynią prezesem PZU.

Te zyski do defensywy spychają też tych, którzy uważają, że umów należy dotrzymywać. Bez względu na to, jak były dla nas niekorzystne, nie zawieraliśmy ich przecież z pistoletem przystawionym do skroni. Wprawdzie coraz głośniej mówi się, że sprzedaż PZU mało znaczącemu wówczas w Europie Eureko mocno popierała część hierarchii kościelnej, związana z Opus Dei, ale nie jest to argument podważający ważność umowy. Niemniej obecnie sytuacja jest taka, że żadna partia nie odważy się głośno powiedzieć, że prywatyzację należy dokończyć. PiS natychmiast by to wykorzystało do okrzyknięcia konkurenta zdrajcą narodu. Ono samo wykreowało się na obrońcę naszych interesów narodowych i znacznej części wyborców taki wizerunek odpowiada.

Polska niechęć do zrealizowania umowy prywatyzacyjnej będzie jednak miała swoją cenę.

Eureko ma już w rękach korzystny dla siebie wyrok Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Londynie.

Polityka 38.2007 (2621) z dnia 22.09.2007; Rynek; s. 38
Reklama