Archiwum Polityki

Podróbka jak malowanie

Rynek sztuki to dziś wielki biznes, a tam, gdzie obraca się ogromnymi kwotami, zawsze muszą pojawić się oszuści. W Polsce dotyczy to głównie malarstwa.

Parę tygodni temu zacne Muzeum Narodowe w Gdańsku nabyło do swych zbiorów fałszywy obraz Leona Wyczółkowskiego, płacąc zań 80 tys. zł. Na pocieszenie można przypomnieć, że nie takie fałszywki i nie za takie pieniądze kupowały w przeszłości największe muzea świata. W latach 40. ubiegłego wieku „Newsweek” stwierdzał ironicznie: „Spośród 2500 dzieł, które namalował Corot, w samych tylko zbiorach amerykańskich znajduje się ich 7800”. A całkiem niedawno były dyrektor Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku szacował, że ok. 60 proc. oferowanych jego muzeum dzieł było „nie tym, czym wydawały się być”.

Podrabiane jest praktycznie wszystko: obrazy i rzeźby, porcelana i numizmaty, książki i grafiki, wyroby ze szkła, brązu i cyny, meble, broń, biżuteria, wachlarze i tkaniny. W Polsce eksperci alarmują: od kilku lat kraj zalewa przede wszystkim masa sfałszowanych obrazów. – Proceder rozwija się lawinowo. Na falsyfikaty trafiam niemal codziennie – mówi Marek Niemirski, od lat pracujący jako doradca galerii i domów aukcyjnych.

Tylko Matejko jest bezpieczny

Kogo się fałszuje? Właściwie łatwiej wymienić twórców, których dorobek nie jest nielegalnie pomnażany bądź pomnażany sporadycznie. A więc Czachórski, bo za dużo przy nim pracy. Omija się Matejkę, bo wiadomo dokładnie, co namalował. Pozostałych jednak już się nie oszczędza. Od Chełmońskiego po Brzozowskiego, od Malczewskiego po Nachta-Samborskiego. Rysunki i oleje Jerzego Nowosielskiego podrabia się już od ponad 20 lat, choć w ostatnich czasach szczególnie intensywnie. Stasys Eidrigevicius, Edward Dwurnik, Franciszek Starowieyski – każdy z tych twórców mógłby opowiedzieć o nieoczekiwanych spotkaniach ze swoimi-nieswoimi pracami. Pojawiły się już podróbki obrazów Leona Tarasewicza i tylko czekać, kiedy oszuści wezmą na warsztat najmłodszych: Sasnala, Maciejowskiego, Ołowską.

Polityka 51.2007 (2634) z dnia 22.12.2007; Kultura; s. 97
Reklama