Archiwum Polityki

Wymowna niemowa

Po czterech latach od publikacji doczekała się wreszcie wkroczenia na deski sceniczne miniatura dramatyczna Lidii Amejko "Męka Pańska w butelce". Jedna z najciekawszych i najmądrzejszych rzeczy, jakie dla sceny ostatnio napisano!  

Wrocławianka Lidia Amejko, najciekawsza, śmiem twierdzić, osobowość "do odkrycia" wśród próbujących się parać dramaturgią polskich pisarzy, nie należy z pewnością do dostarczycieli fachowo skrojonych, łatwych i przyjemnych scenariuszy scenicznych. Choćby ze względu na objętość: żadna z jej miniatur nie wypełni wieczoru. Nie z ubóstwa treści jednak. Te parunastostronicowe utwory to koncentraty, napakowane piguły wyobraźni, pękające od wewnętrznego ciśnienia, lakoniczne i wyczyszczone ze wszystkiego, co zbędne. Jak współczesna poezja, małomówna jak nigdy w dziejach. Albo - jak Beckett, przy wszystkich różnicach i zachowaniu proporcji.

Lidia Amejko jest łagodną i przewrotną sceptyczką. Nie ufa pozornej harmonii i stabilności świata, jaki mamy przed oczami i do jakiego przywykliśmy. Sądzi, że na skutek zaniedbań na Początku, nazwy ponadawane rzeczom słabo się tychże rzeczy trzymają, potrafią się usamodzielniać, krzyżować, przegryzać wzajem, skutkiem czego świat od dawna stał się patchworkiem źle z sobą zszytych, postrzępionych łat. Dziurawym i nieciągłym - ale bogatym i wielobarwnym, nieporządnym jak śmietnik i migotliwym jak tęcza. Pisarkę niepokoi pogłębiająca się entropia - ale i ciągnie szansa powtórzenia aktu kreacji. Bo skoro słowo, które było u Boga, wymknęło się spod kontroli, cóż prostszego, niż zabrać się za fastrygowanie postrzępionej tkaniny?

W rezultacie w jej miniaturach apokaliptyczne tony jak z Herberta czy T. S. Eliota splatają się z niezwykle witalną, światotwórczą pasją podpatrzoną bez wątpienia u magicznych latynosów. Jakże Marquezowska z ducha zda się na przykład jednoaktówka o odwróceniu biegu czasu w pewnym podwrocławskim domu, którego dawni mieszkańcy materializują się z przeszłości i współegzystują ze swymi następcami w dziwnym, półrealnym bytowaniu, wiedzie ich zaś niejaki pan Dwadrzewko (proszę sobie przełożyć to nazwisko na zagazowany pół wieku temu język).

Polityka 33.1999 (2206) z dnia 14.08.1999; Kultura; s. 48
Reklama