Archiwum Polityki

Obywatele, głowa do góry

Za kilka dni Rosjanie wybiorą deputowanych do Dumy Państwowej V kadencji. Nieważne jednak, jakie partie wejdą do parlamentu ani ile dostaną głosów. Liczy się tylko wynik Władimira Putina, który wystartował z listy prokremlowskiej partii Jedna Rosja.

Chyba jeszcze nigdy – a już na pewno od 1991 r. – Rosjanie nie czuli się tak pewni siebie jak dziś. Widać to po ich twarzach, zachowaniu, po tym, jak mówią, gdy toczymy spory, jak zbawić Rosję, a przy okazji resztę świata. Tak jak i kilka lat temu słychać owe sakramentalne: „jesteśmy inni”, „mamy swoją tożsamość i nie uczcie nas, jak żyć”, bo „wy – to znaczy Zachód – i tak nas nie zrozumiecie”. Jednak w tych stwierdzeniach jest dziś znacznie więcej pobłażliwości i dystansu aniżeli dawnej irytacji czy wręcz wrogości.

Sama Moskwa, po dłuższej nieobecności, robi wrażenie. Nie tylko z powodu wielkich inwestycji, nowego City powstającego nad brzegiem rzeki, kolejnych wieżowców i wielkich apartamentowców. Jest po dawnemu, a może nawet jeszcze bardziej niż kiedyś zakorkowana. Ale samochody stojące w tych korkach są inne. Dawniej były to najdroższe marki światowe i stare rozklekotane Wołgi i Żiguli. Dziś stopniowo zaczynają przeważać Toyoty, Fordy Focusy czy inne marki średniej klasy. Nowe, błyszczące, jakby wprost wyjechały z salonu... I oczywiście, tak jak w Polsce, coraz częściej kupowane na kredyt. Potwierdzają to oficjalne statystyki: kredytowe zadłużenie Rosjan szacowane jest dziś na 2 bln rubli, co daje średnią 28 tys. rubli (ok. 2900 zł) na jednego zatrudnionego. A czy jest lepszy miernik zaufania, optymizmu i pewności siebie niż zaciągane kredyty?

To przekłada się również na klimat i sytuację polityczną w kraju. Gorączka z końca pierestrojki i heroiczne czasy obalania komunizmu wydają się dziś prehistorią. Znacznie lepiej pamiętany jest chaos lat 90. Strach przed komunistyczną recydywą, którym tłumaczono i usprawiedliwiano każde, choćby najdziwaczniejsze posunięcia wcześniej ukochanego, a w końcu coraz bardziej irytującego prezydenta Borysa Jelcyna.

Polityka 48.2007 (2631) z dnia 01.12.2007; Świat; s. 64
Reklama