Nowe stadiony mają powstać również w Göteborgu, Malmö i w samym Sztokholmie, miastach, które były już gospodarzami europejskich mistrzostw, ale przed 15 laty. Ponadto w małej miejscowości Maalilla koło Kalmaru przykryje się dachem najlepszy w Szwecji tor żużlowy, czyniąc z niego obiekt całoroczny. Pod dachem znajdzie się także stadion do bandy, narodowej gry zbliżonej do hokeja, lecz rozgrywanej na tafli lodowej o rozmiarach boiska piłkarskiego.
Mimo tak szerokiego zakresu inwestycji sportowych i budowy narodowej areny Szwecji nie ogarnęła histeria; informacje w mediach są krótkie i rzeczowe. Nie angażuje się też pieniędzy podatników, chociaż niektóre gminy inwestują w budowę licząc na przyszłe zyski lub inne korzyści. Stadion w Solnej z rozsuwanym dachem i wymienną nawierzchnią zapowiada się imponująco; ma pomieścić 50 tys. widzów, a w przypadku koncertów i innych imprez tego typu nawet 67 tys., czyli mniej więcej tylu, ilu mieszkańców liczy Solna. Już dziś na przydrożnych billboardach można podziwiać jego przyszłą formę. Wśród projektantów jest także polski architekt Roman Woźniak.
– Sam wygląd stadionu nie jest jednak najważniejszy – twierdzi Roman Woźniak. – Nie możemy stawiać futbolowi pomników, nawet najpiękniejszych – mówi.
Dlatego sztokholmski obiekt przynajmniej raz w tygodniu będzie miejscem wielkiej imprezy (zwłaszcza koncertów), nie licząc ligowych pojedynków. Jeśli szwedzka reprezentacja rozgrywać będzie na przykład pucharowe pojedynki za granicą, to tutejsi kibice obejrzą je na wielkich ekranach na swoim stadionie. – Współczesny stadion musi być wielofunkcyjny, inaczej stanie się skarbonką bez dna – podkreśla Woźniak.