Archiwum Polityki

Co wolno europosłowi

W grudniu ub.r. Krzysztof Hołowczyc przyjął oficjalnie mandat do Parlamentu Europejskiego. Kierowca rajdowy zastąpił w PE Barbarę Kudrycką, która musiała zrezygnować z posłowania, bo została ministrem nauki i szkolnictwa wyższego.

Podczas wyborów w 2004 r. Hołowczyc uzyskał drugi wynik w okręgu olsztyńskim – po Kudryckiej. Wkrótce zasiądzie m.in. w Komisji Transportu i Turystyki, gdzie spotka się z innym rajdowcem Arim Vatanenem z Finlandii. Tymczasem tuż przed świętami szwajcarski producent zegarków, firma Atlantic, podpisała z Hołowczycem kontrakt reklamowy.

W efekcie centra handlowe zapełniły się planszami z uśmiechniętym Hołowczycem, dumnie eksponującym elegancki zegarek. Co więcej, świeżo upieczony eurodeputowany prowadzi własną firmę marketingową Hołowczyc Management, zajmującą się organizacją imprez motoryzacyjnych i szkoleń.

Co na to prawo? Akt z 20 września 1976 r. o wyborach do PE wymienia tylko stanowiska publiczne w strukturach europejskich, których nie wolno łączyć z mandatem eurodeputowanego. Prawo krajowe, czyli w tym wypadku konstytucja i ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora z 9 maja 1996 r., wymienia z kolei funkcje w polskiej administracji publicznej, których nie wolno łączyć z posłowaniem (a więc także europosłowaniem). Ponadto ustawa odmawia prawa do uposażenia posłowi, jeżeli wybierze on prywatną działalność zarobkową przy jednoczesnym wykonywaniu mandatu (art. 25). Czy przepis ten odnosi się także do eurodeputowanych? Hołowczyc odpowiada: – Nie. Przepisy dotyczące wykonywania mandatu w polskim parlamencie są anachroniczne i nie rzutują na działalność w PE. Niby czemu poseł czy europoseł ma porzucać dotychczasowe zajęcia? Będąc eurodeputowanym, Vatanen reklamował nawet Volkswagena, czyli firmę częściowo państwową.

Polityka 1.2008 (2635) z dnia 05.01.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama