Archiwum Polityki

Jak papież z dalajlamą

Benedykt XVI nie spotkał się z dalajlamą. Przyjmie za to ajatollahów.

Nie zdarzyło się, aby Watykan ustąpił pod naciskiem jakiejś stolicy, która nie życzy sobie niekorzystnych dla niej gestów Jego Świątobliwości. Liderzy świata zabiegają, żeby papież raczył ich przyjąć. Warunków nikt nie ośmiela się stawiać. Chińska Republika Ludowa postąpiła inaczej.

Pekin wyraził oburzenie, że papież Benedykt XVI spotka się z XIV dalajlamą, religijnym i politycznym przywódcą Tybetańczyków. W następstwie tego oświadczenia Watykan ogłosił, że audiencji nie będzie. Jan Paweł II nigdy nie pozwoliłby na taką ingerencję. Wysłuchiwał głosów krytyki w związku ze swymi pielgrzymkami, ale nigdy z żadnej nie zrezygnował. Odwiedził Pinocheta w Chile, mimo że połowa świata była temu przeciwna. Odwiedził Kubę Fidela Castro, mimo że druga połowa świata uważała to za błąd. Zresztą, przy okazji każdej wizyty, wypowiadał dwa czy trzy zdania przykre dla gospodarzy – czy to dotyczyło praw człowieka pod rządami dyktatorów, pogoni za bogactwem w Holandii i USA, czy państwowego systemu regulacji urodzin w Indiach.

W Delhi Jan Paweł II widywał się z przywódcami duchowymi tamtejszych, ezoterycznych czasem społeczności religijnych, dalajlamę zapraszał do siebie. Spotkania przywódców różnych wyznań współinicjował w Asyżu i sam w nich uczestniczył. Nie zawsze za aprobatą ówczesnego przewodniczącego Kongregacji do spraw Wiary kardynała Ratzingera, który odradzał takie kontakty. Odradzał, bo dla niego ekumenizm był dialogiem i poszukiwaniem wspólnoty między katolikami i protestantami, może jeszcze prawosławnymi. Ale już nie wyznawcami hinduizmu, dżinizmu, sikhizmu, buddyzmu, zoroastrianizmu czy w końcu wyznawcami Bahai, religii wszystkich proroków.

Dwukrotnie spotkania ze światem religii Orientu odbywały się w Indiach. Dbając o katolików, Jan Paweł II zawsze znalazł czas na spotkania z tymi, którzy wierzyli inaczej.

Polityka 49.2007 (2632) z dnia 08.12.2007; Ludzie; s. 108
Reklama