Rzecz jest skomplikowana, warto więc zacząć od przypomnienia postaci. Oto one:
• Spółka Grand Limited z Liechtensteinu i Karaibów – czyli rajów podatkowych. Jej pełnomocnikami są bracia Józef i Andrzej G. Spółka współpracowała z mielecką WSK PZL SA (patrz ramka).
• WSK PZL SA reprezentowana przez prezesa Wiesława P. i Bogusława B., członka zarządu. Jest to spółka-matka utworzonego w wyniku restrukturyzacji holdingu lotniczego. W jego skład wchodzą także spółki z o.o.: Zakład Lotniczy i PZL Mielec Cargo, założona w 1996 r.
• Spółka Cargo powstała, by zarządzać lotniskiem zakładowym w Mielcu, należącym dotychczas do WSK PZL. W chwili tworzenia Cargo biegły rzeczoznawca oszacował wartość majątku – 350 hektarów gruntu, budynków i infrastruktury na 47 986 tys. zł. Taka też wartość kapitału figuruje w rejestrze sądowym spółki Cargo. Kapitał podzielono na 47 986 udziałów po 1000 zł każdy. 99,9 proc. kapitału, czyli 45 tys. 986 udziałów objęła WSK PZL, a 2 przypadły drugiemu wspólnikowi – Zakładowi Lotniczemu. Prezesem i wiceprezesem spółki Cargo zostali ludzie Grand Ltd., Piotr M. i Józef G.
Kiedy WSK PZL brakowało pieniędzy na działalność, zarząd zaciągał pożyczki w Grand Ltd. Były one zabezpieczone zastawami na majątku holdingu. Wśród zastawów figuruje także lotnisko. Zostało zastawione, gdy mielecka fabryka była w krytycznej sytuacji: przyszłość produkcji dla wojska była niepewna, załoga domagała się wypłat, konto było puste, a większość majątku zastawiona w Grand Ltd. Decyzja była więc desperacka.
Kłopoty rozpoczęły się w 1999 r. Po bankructwie spółki Zakład Lotniczy powołano nowy podmiot, Polskie Zakłady Lotnicze, które przejęły produkcję samolotów po bankrucie. I wtedy Grand Ltd. nie wyraziła zgody, by nowa fabryka samolotów korzystała z zastawionego wcześniej lotniska.