Archiwum Polityki

Kryzys traktatowy

W referendum, jeśli do niego dojdzie, wezwiemy do głosowania przeciwko traktatowi ­lizbońskiemu – powiedział Jarosław Kaczyński. I to zdanie, niezależnie od tego, jak sprawa ratyfikacji się zakończy, jest kwintesencją obecnej postawy PiS i wyznacza jego miejsce na scenie politycznej.

Dla PiS nie liczy się pozycja prezydenta, który europejski traktat negocjował (przy wsparciu brata-premiera), nie liczą się wcześniej podjęte zobowiązania, najważniejsza jest bieżąca taktyka partyjna, ozdabiana frazesami o zabezpieczaniu interesów narodowych. Polska powróciła na pozycję kraju przysparzającego Europie kłopotów i to w momencie, gdy zacieśnienie integracji jest priorytetem praktycznie wszystkich państw członkowskich. Na razie wokół ratyfikacji mamy kryzys polski, który mógłby się zmienić w kryzys europejski. Choć nie o Europę chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Czy prezes PiS, prowadząc tak ostrą grę, jeszcze przewodzi swojej partii, czy już tylko próbuje dogonić uciekające szeregi, zrzucając przy okazji wszystkie niewygodne bagaże?

Kryzys wokół traktatu wybuchł nagle, ale dojrzewał od dawna. Właściwie od chwili wyborów, gdyż PiS zlikwidowało wprawdzie skutecznie Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin, ale przyjęło na pokład grupę osób z poręki Radia Maryja z Anną Sobecką na czele. Początkowo ta grupa nie wydawała się groźna. Kaczyński trzymał wszak partię zawsze twardą ręką i zapewne sądził, że i tym razem pogodzi ogień z wodą, że w jednym wielonurtowym ugrupowaniu połączy Sobecką na przykład z Grażyną Gęsicką, która jeszcze niedawno przygotowywała projekty dobrego wykorzystania funduszy unijnych.

Okazało się jednak, że fundamentalistów spod znaku ojca Rydzyka twardą ręką utrzymać się nie da

. Oni są twardsi, odporni na wszelkie argumenty. Ich nie obowiązuje wykładnia, że PiS to Kaczyński i bez niego tej partii nie ma. Ich obowiązuje wierność wobec toruńskiej rozgłośni.

Od wielu już lat prezes PiS swoją szansę widział po prawej stronie sceny politycznej i bał się każdej inicjatywy, która mogła go odepchnąć od prawej ściany.

Polityka 12.2008 (2646) z dnia 22.03.2008; Temat tygodnia; s. 12
Reklama