Po 120 dniach niewoli zakładnicy Abu Sajef, organizacji filipińskich muzułmańskich separatystów, zostali uwolnieni wraz z innymi turystami z Francji, Afryki Płd. i Libanu. To były prawdopodobnie najkosztowniejsze wakacje w historii: milion dolarów okupu za każdego porwanego. Pieniądze zapłaciła Libia. Kaszlący, wychudzeni, pogryzieni przez insekty zakładnicy po uwolnieniu zostali zawiezieni do Trypolisu na audiencję u Kadafiego – człowieka, którego oskarżano o wspieranie terroryzmu. Ale seria porwań trwa nadal. Kiedy zakładnicy z wyspy Jolo lecieli do Libii, porwano dyplomatę amerykańskiego, a na drugim końcu świata 25 nauczycieli i studentów z Uniwersytetu w Kolumbii. Kolumbia stoi na czele światowej ligi kidnapingu. W ciągu 6 miesięcy tego roku porwano tam 1532 osób. Wśród zakładników są biznesmeni, studenci, taksówkarze, gospodynie domowe, a nawet dzieci. 80 proc. z nich zostało schwytanych przez grupy rebelianckie jak ELN (Narodowa Armia Wyzwolenia) i FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii – patrz art. s. 40). Część zakładników zginie: w zeszłym roku zabito 127, w tym roku jak dotąd 104 osoby.
Porwania stały się jedną z najbardziej ulubionych taktyk separatystów nie tylko na Filipinach i w Kolumbii, ale także w Czeczenii (gdzie w 1999 r. porwano dwie polskie uczone prof. Zofię Fischer-Malanowską i doc. Ewę Marchwińską-Wyrwał) oraz hiszpańskim regionie Basków i w Libanie. Kidnaping wszedł w skład arsenału środków stosowanych przez terrorystów. Istotnie, niektórzy zakładnicy libańscy z lat 80. byli porywani przez gangi kryminalistów i następnie sprzedawani muzułmańskim fundamentalistom z grup Hezbollah i Dżihad. Terroryści potrzebują gotówki. Ocenia się, że przywódcy Abu Sajef, islamskich separatystów, zarobili wcześniej na porywaniu około miliona dolarów.