Archiwum Polityki

Odprawa posłów niegrzecznych

Partie zapewniają pensje i prestiż, ale wymagają absolutnego posłuszeństwa. Dlatego niepokorni lądują na marginesie.

Były już poseł PiS Bogusław Bosak bardzo się zdziwił, gdy przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi nie znalazł się na liście wyborczej. Nie ukrywa, że na posiedzeniach klubu nie zawsze zgadzał się z Jarosławem Kaczyńskim. Potem odmówił podpisania deklaracji, którą PiS podsuwał wszystkim kandydatom w wyborach, że gdy wystąpi z klubu, pożegna się też z mandatem posła. – Nie miałem pojęcia, że przez tę samodzielność w myśleniu będę ukarany. To jednak utwierdziło mnie w przekonaniu, że partii potrzebna jest demokratyzacja. Pod koniec grudnia założył Małopolskie Forum Demokratyczne PiS. Razem z blisko pięćdziesięcioma członkami partii napisali list do prezesa, apelując o wewnętrzną debatę. Niedawno dowiedział się, że został zawieszony, bo zgodnie ze statutem, aby założyć jakiekolwiek forum wewnątrzpartyjne, powinien mieć zgodę Zarządu Głównego. To pokazuje, jak trudno nawet zacząć dyskutować bez aprobaty prezesa.

Dziś partie wydają się dobrze zabezpieczone przed konkurencją z zewnątrz; finansowanie z budżetu i trzyprocentowy próg wyborczy uprawniający do otrzymania dotacji powodują, że scena polityczna profesjonalizuje się i stabilizuje. – Dla wielu posłów, którzy nie mieli wielkich osiągnięć zawodowych, polityka stała się szansą na awans społeczny i całkiem niezłe pieniądze, dlatego idą na daleko idące kompromisy, co sprytnie wykorzystują liderzy – mówi Bosak. Jeszcze w latach 90. na partyjnych kongresach szefowie bywali bezlitośnie krytykowani, wręcz wypadało dołożyć kierownictwu. Dziś jest to nierealne.

Lider ma poprowadzić partię do zwycięstwa, ale jeśli to mu się nie uda, w zasadzie nie podlega krytyce. W PiS i PO panuje niezachwiana wiara w charyzmę szefa.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Kraj; s. 24
Reklama