Archiwum Polityki

Nowa walka klas

Głośne manifestacje, czasami zamieszki na ulicach, konflikty i strajki w zakładach pracy, negocjacje z rządem, obecność w parlamencie – z tego dobrze znane są związki zawodowe. Cała ta działalność koncentruje się jednak prawie wyłącznie w państwowych przedsiębiorstwach i sferze budżetowej. To w tych sektorach związki utrzymują swoją potęgę i polityczne znaczenie, tam dyktują ostre warunki. Tymczasem już 70 proc. Polaków pracuje w sektorze prywatnym. Tam związki praktycznie nie istnieją.

B. (inicjały zmienione) była kasjerką w warszawskim hipermarkecie jednej z wielkich międzynarodowych sieci handlującej materiałami budowlanymi. Koledzy zaproponowali jej funkcję skarbnika w zawiązanej tam komórce związkowej należącej do OPZZ Konfederacji Pracy. Skarbnik wchodzi w skład zarządu podstawowej organizacji, a ten, przynajmniej teoretycznie, podlega specjalnej ochronie prawnej. Często zresztą ujawnia się przed kierownictwem tylko zarząd, a reszta braci członkowskiej pozostaje w konspiracji. W budowlanym hipermarkecie jawnie działa około połowa z czterdziestu członków, a tak zwane uzwiązkowienie sięga 20 proc. załogi.

Nowa skarbniczka od razu otrzymała kategoryczny zakaz przebywania gdziekolwiek poza krzesełkiem przy kasie i ubikacją. Nie mogła nigdzie telefonować. W końcu ochrona sklepu wykryła jej błąd: przy sprzedaży kostki brukowej kasjerka pomyliła się i wydała za dużo materiału. Pojawiła się groźba sądu i dyscyplinarnego wyrzucenia. Kierownictwo zaproponowało w końcu rozwiązanie umowy o pracę za obustronnym porozumieniem. To ulubiony sposób pracodawców, bo wtedy nie jest wymagana opinia związku. Kasjerka, mimo nalegań kolegów by podjęła walkę, zrezygnowała i zwolniła się.

Potem przyszła kolej na wiceprzewodniczącego zakładowej organizacji. Przeszukano mu mieszkanie na okoliczność zaginięcia kilku palet z papą. Wiceprzewodniczący odszedł z powodu „złej atmosfery”, też za porozumieniem stron. Wreszcie zajęto się sekretarzem – tu pojawił się wątek kradzieży urządzenia do otwierania bramy wjazdowej. Rzeczywiście, co przyznają związkowcy, był to okres wzmożonych „ubytków” w hipermarkecie, więc pretekstów nie brakowało.

Nagle jednak taktyka została zmieniona. Nadszedł czas marchewki. Sekretarza dokooptowano do prestiżowej komisji rozdzielającej premie pracownikom, a drugi wiceprzewodniczący otrzymał stanowisko asystenta kierownika.

Polityka 47.2000 (2272) z dnia 18.11.2000; Kraj; s. 19
Reklama