Archiwum Polityki

No to chlup!

W naszej ulubionej radiowej Trójce, w wiosenny poranek i w obecności milionowego audytorium, przez kilkadziesiąt minut piło się wódkę. Oczywiście nie dosłownie, ale „na niby”. Prowadzący audycję i słuchacze dzielili się bowiem doświadczeniami i wspomnieniami na temat wychylania wysokoprocentowych toastów. Usłyszeliśmy rozrzewniającą opowieść o tym, jak to jeden ze słuchaczy o 6 rano spotkał pod sklepem pijących z połówki cytryny. Inny natychmiast dowcipnie zareagował i zapytał, czy pili tequilę. Popłynęły następne przykłady. Okazało się, że wódkę można wypijać z wydrążonego ziemniaka, z orzecha, z kapcia, a nawet zgłosił się słuchacz, który pił alkohol z rowerowego dzwonka. „Ale musiało mu dzwonić w uszach” – wesoło skwitował prowadzący audycję. Usłyszeliśmy wspomnienia z pijackich wyskoków w wojsku oraz z zakrapianych imprez na studiach. A wszystko to na antenie publicznego radia, w kraju, gdzie nawet piwo można reklamować tylko pod osłoną nocy i to wyłącznie jako najnudniejszy napój świata, przy którym żadna rozrywka nie jest możliwa. Trójka udowodniła nam, że znacznie lepiej można się zabawić przy wódce. Piwo pije się z kufla, wódkę można pić ze wszystkiego, co znajdzie się pod ręką. Nawet z radiowego mikrofonu.

Krystyna Lubelska

Polityka 12.2001 (2290) z dnia 24.03.2001; Kultura; s. 44
Reklama