Archiwum Polityki

Prokom i kontra

Rozpoczyna pracę sejmowa komisja śledcza ds. nacisków na służby specjalne. Jednym z wątków będzie „sprawa Ryszarda Krauzego”. Ponoć celem posłów PiS ma być „odklejenie” Lecha Kaczyńskiego od Krauzego, a w jego miejsce wstawie nie Donalda Tuska.

Ryszard Krauze, twórca potęgi grupy Prokom, stał się obiektem zainteresowania tajnych służb (ABW i potem CBA) nie w lipcu 2007 r. – w związku z tak zwaną aferą gruntową i słynnym spotkaniem z Januszem Kaczmarkiem na 40 piętrze hotelu Marriott – a już półtora roku wcześniej. Na początku 2006 r. do specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem firmy Prokom dotarła informacja, że szef jest inwigilowany. Jego bliski współpracownik wspomina, że zanim wybuchła wojna z Krauzem, szef dostał komunikat od ważnego polityka PiS, że ma zwolnić ze swojej firmy zatrudnionego tam Wiesława Walendziaka. Walendziak od 2004 r., kiedy zrzekł się mandatu parlamentarnego (był posłem PiS) na rzecz pracy biznesowej u boku Krauzego, jest przez liderów PiS uważany za wroga. – Rysiek nie zwolnił go. Odmówił, bo wiedział, że to byłby tylko początek żądań – mówi współpracownik Krauzego.

Wtedy mogła zapaść decyzja, aby znaleźć coś na Krauzego, nawet za cenę ujawnienia szczegółów jego przyjaźni z Lechem Kaczyńskim i jej początków. Przypomnijmy, że w 1994 r. Prokom zawarł z Najwyższą Izbą Kontroli umowę na informatyzację. Podpisał ją Lech Kaczyński, ówczesny prezes NIK. Od tej pory obaj utrzymywali zażyłe kontakty. Ryszard Krauze, według osób z jego otoczenia, miał nawet sponsorować leczenie Jadwigi Kaczyńskiej, matki Jarosława i Lecha. Ryszard Krauze próbował się bronić. Pomocy szukał u prezydenta. Nie tylko wykonał do niego telefon w czasie, gdy CBA wchodziło do jego willi. Wysłał też do prezydenta emisariusza, wysokiego hierarchę kościelnego. Ten jednak nic nie wskórał.

W ABW powołano specjalną grupę śledczą, która dokładnie prześwietliła całe życie Krauzego – twierdzi jeden z szefów bezpieczeństwa Prokomu. – Dwóch funkcjonariuszy z delegatury ABW z Poznania delegowano do Gdańska.

Polityka 16.2008 (2650) z dnia 19.04.2008; Ludzie; s. 90
Reklama