Archiwum Polityki

Batman jest zmęczony

„Mroczny rycerz” to opowieść o dzisiejszych nastrojach Amerykanów – niepewności, lęku i pesymizmie.

Najnowsza filmowa wersja przygód Batmana „Mroczny rycerz” (Dark Knight) okazała się w USA hitem kasowym. Pierwszy weekend wyświetlania przyniósł 155 mln dol. zysku. Po dziesięciu dniach zarobił 314 mln, podwójnie zwracając koszty produkcji (150 mln). Na premierowych pokazach przyjęto „Rycerza” owacjami na stojąco, a w jednym z internetowych plebiscytów obwołano najlepszym filmem wszech czasów.

Mimo komiksowego rodowodu, o sukcesie tym zdają się nie decydować walory czysto filmowe, a nawet rozrywkowe – w oglądaniu bywa męczący. Najwyraźniej Amerykanie dostrzegli na ekranie coś więcej niż tylko przygody latającego bohatera. Komiks o człowieku-nietoperzu, który uczynił ze swego życia misję walki z przestępcami, narodził się w 1939 r. Długo nie wychodził poza ramy wąsko rozumianej popkultury – po wojnie przerobiono go na kilka seriali telewizyjnych, a w 1988 r. doczekał się błyskotliwej adaptacji filmowej w reżyserii Tima Burtona. Jego „Batman”, w którym w rolę tytułowego bohatera wcielił się Michael Keaton, a postać jego antagonisty Jokera zagrał znakomity Jack Nicholson, był typowym dla Burtona, mistrza kinowego Grand Guignol, żartobliwym pastiszem futurystycznej fantastyki w stylu gotyckim.

W latach 90. Hollywood zdyskontował jego powodzenie kilkoma sequelami („Powrót Batmana”, „Batman Forever”, „Batman i Robin”), które przeszły bez echa.W nowym tysiącleciu Batmana, czołową dziś ikonę komiksowej kultury superherosów, odświeżył dopiero Christopher Nolan, twórca intrygującego „Memento”, niezależnej produkcji, która otworzyła mu drzwi do Hollywood. W 2005 r. Nolan zrealizował film „Batman. Początek”, który miał wyjaśnić przyczyny podwójnego życia multimilionera Bruce’a Wayne’a.

Polityka 32.2008 (2666) z dnia 09.08.2008; Kultura; s. 56
Reklama