Archiwum Polityki

Gniewna skała i wyniosła miss

Żony kandydatów prezydenckich w USA dzieli równie dużo co ich mężów. Cindy McCain, biała jedynaczka z bogatej rodziny, zajęta domem i dobroczynnością, ma niewiele wspólnego z wychowaną w murzyńskiej dzielnicy Chicago prawniczką po Harvardzie Michelle Obamą.

Nie ma poza Ameryką kraju, gdzie żona stanowi tak niezbędne dopełnienie publicznego wizerunku polityka. Kiedyś musiała to być żona pierwsza i jedyna, ale czasy się zmieniły. Od prezydenta Reagana Amerykanie tolerują rozwodników – dwóch tegorocznych republikańskich kandydatów do nominacji (Rudy Giuliani i Fred Thompson) żeniło się nawet trzykrotnie. McCain też nie był wzorem małżeńskich cnót. Kiedy poznał Cindy na Hawajach w 1980 r., był już żonaty, co nie przeszkodziło im w romansie. 24-letnia Cindy, atrakcyjna, szczupła blondynka, jako nastolatka Miss Rodeo mogła przebierać w zalotnikach, ale wybrała starszego o 18 lat oficera marynarki wojennej. Kiedy się poznali, oboje ukryli swój prawdziwy wiek: ona dodała sobie trzy lata, on odjął cztery, aby różnica nie wydała się zbyt wielka. Pobrali się w miesiąc po rozwodzie Johna z jego żoną Carol.

Społecznie pasowali do siebie jak ulał. McCain to syn oraz wnuk admirałów, bohaterów wojen światowych; Cindy Hensley jest córką milionera, właściciela browarów Anhauser Bush w Arizonie, i magistrem oświaty specjalnej Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Pieniądze i koneksje młodej żony przydały się McCainowi, kiedy w 1982 r. wystartował w wyborach do Kongresu; został wówczas wybrany do Izby Reprezentantów, a w dwa lata później do Senatu. Ponieważ jednak ciągnęła się za nim fama kobieciarza, Cindy spisała z mężem umowę przedmałżeńską, na mocy której ich majątki pozostają odrębne. Osobno rozliczają się nawet z podatków. Umowa ta to temat wielu złośliwych komentarzy.

Senator spłodził z żoną troje dzieci. Czwarte to zaadoptowana córka Bridget, przywieziona z sierocińca w Bangladeszu. Jednak lata małżeństwa nie zawsze były sielanką, Cindy uzależniła się od leków przeciwbólowych zażywanych po operacji kręgosłupa. Kradła wtedy lekarstwa z prowadzonej przez siebie fundacji charytatywnej; mąż nie wiedział o niczym.

Polityka 27.2008 (2661) z dnia 05.07.2008; Świat; s. 50
Reklama