Archiwum Polityki

Technonobel

Trzecią w historii Milenijną Nagrodę Technologiczną i czek na 800 tys. euro przyznano amerykańskiemu uczonemu Robertowi Langerowi, twórcy metod precyzyjnego rozprowadzania leków w organizmie.

Wyobraźmy sobie, że polski rząd funduje podobnie cenną nagrodę dla wybitnego uczonego. Przez cztery dni sześciu światowej klasy profesorów, traktowanych jak gwiazdy, jest obecnych w mediach, udziela niezliczonych wywiadów, uczestniczy w różnego rodzaju spotkaniach, a w trakcie finałowej gali nagrodę wręcza sam prezydent. Światowe media przedstawiają ją jako technologicznego Nobla, a Polska jest na ustach całego świata.

Tak właśnie jest w Finlandii. Przyznawana co dwa lata Millennium Technology Prize jest już postrzegana jako technologiczny Nobel, chociaż w tym roku wręczono ją dopiero po raz trzeci. Jest to największa tego rodzaju nagroda na świecie. Funduje ją wspólnie fiński rząd i przemysł. Mając najlepsze szkoły na świecie i wzorowy model współpracy nauki z przemysłem, Finlandia, ustanawiając taką nagrodę, utrwala w świecie swój wizerunek kraju doceniającego nowe technologie.

Do nagrody nominowani są twórcy dokonań, które – zdaniem międzynarodowego jury – w ostatnich latach okazały się najbardziej innowacyjne i przyniosły ludzkości największe udogodnienia. W 2004 r. otrzymał ją Tim Bernersa-Lee, twórca Internetu, a w 2006 r. Shuji Nakamura, pionier w rozwoju świecących diod LED. To rewolucja, która zmniejszy zużycie energii.

Takich nagród dla naukowców jest na świecie więcej. Unia Europejska co roku przeznacza kwotę rzędu miliona euro na Nagrodę Kartezjusza, a hiszpański następca tronu funduje Nagrody Księcia Asturii w wielu kategoriach, w tym także w dziedzinie rozwoju badań naukowych i techniki (choć w znacznie mniejszej kwocie). Jednak tylko Millennium Technology Prize jest traktowana jako Nobel w dziedzinie szeroko rozumianej technologii. – Nasza nagroda niesie przesłanie polityczne – mówi prof. Marja Makarow z Politechniki Helsińskiej, członkini kapituły nagrody.

Polityka 27.2008 (2661) z dnia 05.07.2008; Nauka; s. 82
Reklama