Archiwum Polityki

Do serca przytul mysz

Na czym polega testowanie kosmetyków na zwierzętach? Laik pewnie myśli, że goli się królikowi oblicze i wklepuje maseczkę odmładzającą, a potem królik wraca do swoich zajęć. Jest zupełnie inaczej.

Najczęściej dość licznej grupie zwierząt zakrapla się do worka spojówkowego składniki kosmetyku, aby sprawdzić, na ile są drażniące. Po zakończeniu doświadczenia wszystkie biorące w nim udział zwierzęta są zabijane. Ich zadanie jest zakończone, teraz możemy nie bać się, że oko nam będzie łzawić, gdy wpadnie do niego trochę kremu. To tylko sto albo dwieście królików, świnek morskich, szczurów, myszek, przepiórek albo innych zwierząt złożonych w ofierze urodzie człowieka.

Współcześnie na zwierzętach prowadzone są różnego rodzaju badania, z których tylko niewielką część można nazwać naukowymi.

Od bardzo dawna w wielu krajach istniało religijne i kulturowe przyzwolenie na przedmiotowe traktowanie zwierząt. W pewnym sensie istnieje ono do dziś. Co prawda, nikt nie ma już wątpliwości, że zwierzęta czują i cierpią podobnie jak ludzie, ale mało kto zastanawia się nad tym, siadając nad talerzem rosołu lub wcierając w ciało krem testowany na zwierzętach.

Prof. Bogdan Ciszek, przewodniczący Lokalnej Komisji Etycznej do spraw badań na zwierzętach przy Akademii Medycznej w Warszawie, twierdzi, że umotywowane rozwojem medycyny doświadczenia na zwierzętach to kropla w morzu badań, które z nauką mają niewiele wspólnego, a dręczenie zwierząt w doświadczeniach dla przemysłu kosmetycznego nie ma żadnego usprawiedliwienia. Z całą pewnością nie ma usprawiedliwienia dla dręczenia kogoś, kto jest słabszy i nie może się bronić. Z całą pewnością nie ma usprawiedliwienia dla dręczenia w ogóle, ale...

No właśnie, zawsze zostaje to ale, bo co na to człowiek czekający na protezę sterowaną impulsami elektrycznymi z mózgu? Co na to chory na padaczkę czekający na nowy lek przeciwdrgawkowy? Może nawet nie wiedzą, że zanim dostaną to, co uratuje lub ułatwi im życie, wiele istot je straci.

Polityka 37.2008 (2671) z dnia 13.09.2008; Kraj; s. 28
Reklama