Archiwum Polityki

Ciotka nienasycona

BBC nie musi się martwić o abonament, ale – jak i inne media publiczne w Europie – nie może już spać spokojnie.

W różową przyszłość mediów publicznych nie wierzą nawet w BBC. A gdzie tam równać się TVP i Polskiemu Radiu z potęgą Korporacji. Radio BBC powstało mniej więcej wtedy, kiedy nasze państwowe, i na tym podobieństwo w zasadzie się kończy. Choć może nie. Bo dziś ciotka, jak nazwała ją jedna z londyńskich gazet, zbiera cięgi jak nadawcy publiczni nad Wisłą. Szacowny „Times” ruga szacowną BBC piórem Minette Marrin: „Zachowuj się, stara wulgarna ciotko, bo jesteś nie do wytrzymania – potwornie się roztyłaś, a jeszcze ci wszystkiego mało, ciągle czegoś żądasz, a masz mętlik w głowie i siejesz zniszczenie”.

Marrin, choć sama zna doskonale kulisy Korporacji, bo w niej pracowała, podpiera się nie byle kim w swym ataku na BBC, mianowicie sir Davidem Attenborough, a ściślej jego ostatnim wykładem o tym, czym ma być nadawca publiczny. Żeby było ciekawiej, ten pionier filmu przyrodniczego, związany z BBC od ponad 50 lat, i brat nie mniej znanego i wybitnego reżysera Richarda, przemawiał na zaproszenie organu nadzorczego zwanego BBC Trust i na kilka tygodni przed publikacją raportu nadzorcy i regulatora rynku mediów i telekomunikacji Ofcom.

Sir David przypomniał, że zadaniem mediów publicznych jest służba publiczności. By tak było, nadawca publiczny musi mieć skuteczną machinę wykonawczą, zdolną produkować dobrze zrobione programy na wysokim poziomie, choć nie mogą one liczyć na wysoką oglądalność. – Czasem się zastanawiam, czy to zatrute bakcylem populizmu BBC jest jeszcze tym BBC, które znam – mówił Attenborough.

Niby banał, ale przekłada się na konkretne pytania, choćby: jak BBC korzysta z tego przywileju, jakim jest abonament?

Polityka 24.2008 (2658) z dnia 14.06.2008; Świat; s. 58
Reklama