Archiwum Polityki

Wolta na osi

Izrael potajemnie negocjuje pokój z Syrią. Traktat, jeśli zostanie zawarty, może zmienić cały Bliski Wschód: zabezpieczyć Izrael, osłabić Iran i ustabilizować Liban. Ale największym wygranym będzie Turcja.

Na podjeździe hotelu Sheraton w Ankarze codziennie rano stoi czarna limuzyna z przyciemnianymi szybami. Czeka na dwóch pasażerów, którzy jak ognia unikają dziennikarzy i bardzo niechętnie wyjawiają swoje prawdziwe nazwiska. Joram Turgeman i Szalom Turbowitz są członkami sztabu politycznego izraelskiego premiera Ehuda Olmerta. Samochód zawozi ich zawsze w to samo miejsce – do rządowej willi, gdzie czekają już anonimowi wysłannicy Baszira Assada z Damaszku. Nie ma uścisków dłoni, nie ma bezpośredniej wymiany zdań. W rozmowie pośredniczą zawsze dygnitarze tureccy.

Przecieki z tych spotkań są jak krople w morzu wielkiej tajemnicy. Tajemnicą nie jest natomiast powód inicjatywy premiera Turcji. Recep Tayyip Erdogan pojął ostatecznie, że Europa nie jest zachwycona perspektywą wstąpienia 100 mln muzułmanów do Unii i że nie zmieni stanowiska, nawet jeśli Ankara spełni wszystkie stawiane wymogi członkostwa. Dlatego premier Turcji szuka dla niej nowej roli. Jeśli doprowadzi do traktatu pokojowego między Izraelem a Syrią, jego kraj zdobędzie na Bliskim Wschodzie prymat, o który walczy obecnie Iran.

Damaszek chciał jawnych negocjacji, najchętniej na trawniku przed Białym Domem.

W tym scenariuszu, otrzymawszy błogosławieństwo prezydenta USA, Olmert i Assad mieli razem uśmiechać się do kamer, a prezydent Syrii raz na zawsze pozbyłby się odium dyktatora wspierającego terroryzm. Niemal automatycznie wybaczone zostałoby udzielanie gościny biurom politycznym Hezbollahu i Hamasu, zabójstwo prezydenta Libanu Rafika Hariri, a może nawet sojusz z Iranem. Ale na tę mrzonkę nie mogli przystać ani Amerykanie, ani Izraelczycy.

Miejscem rozmów pozostaje więc willa w Ankarze, a tajność to cena, jaką Assad musi zapłacić za przedwstępny warunek rozmów, jaki postawił Izraelowi: zwrot Wzgórz Golan.

Polityka 29.2008 (2663) z dnia 19.07.2008; Świat; s. 44
Reklama