Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Jak nie masz, to siemasz

Biznesmeni w polskich więzieniach. Jak nie masz, to siemasz

Janusz Leksztoń Janusz Leksztoń Maciej Kosycarz / AFP
Więzienie to wolny rynek. Są towary i usługi, dłużnicy i wierzyciele. Coraz więcej trafia za kraty ludzi z pieniędzmi. Bogaci mają w więzieniu szacunek, bo uchodzą za cwaniaków.

Tak samo jak w całej Polsce, w więzieniu nie ma klasy średniej – mówi Cezary, recydywista z zakładu karnego w Nowym Wiśniczu. – Albo jesteś bardzo bogaty, albo bardzo biedny. Cezary za bogatego się nie uważa, ale dostaje paczki od mamy i byłej żony zza granicy, a inni to widzą. Upatrzył sobie kilku biedaków, odpala im coś z dostaw zaskarbiając sobie wdzięczność. Na przykład daje papierosy takim, co chodzą z głową nisko w poszukiwaniu petów, bo nie dostają żadnej pomocy zza muru.

Cezary wyjdzie na wolność w 2016 r. Na początku lat 90. odsiedział 5 lat w austriackim kryminale, gdzie nie było podziału na frajerów i grypsujących jak w polskim. Liczyła się narodowość i pełna kieszeń. Kiedy przenieśli go do więzienia w Nowym Wiśniczu, zobaczył w celach telewizory, wieże stereo i gry komputerowe – dawniej rzecz nie do pomyślenia. Kiedyś telewizor w zakładzie karnym był jeden, stał w świetlicy. Teraz nie ma świetlic, a telewizory prywatne grają w każdej celi. W niektórych kryminałach skazani mają kablówkę. Najbardziej lubią oglądać sport, filmy sensacyjne, wiadomości i gołe baby.

Paru bogatych więźniów za pomocą paczek, zakupów w kantynie i świadczenia pożyczek ustawiało świat wokół siebie. Grypsujący, kiedyś jedyna elita, przyglądali się temu, ale nie tępili.

Koniec kostki

Na początku lat 90. oficjalnie ogłoszono koniec represyjnego drylu w polskich więzieniach. Od tej pory skazany nie musiał już na przykład karnie prezentować każdego ranka pościeli złożonej w kostkę z ostrym kantem. – Wraz ze zmianą rygoru, grypsujący stopniowo przestawali mieć wrogów – mówi Andrzej Wojtaniec, zastępca dyrektora aresztu śledczego w Piotrkowie Trybunalskim. – Nie można już było uważać za wroga wychowawcy, który czasem pomagał nawet pisać podanie do prawnika.

Polityka 13.2002 (2343) z dnia 30.03.2002; kraj; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak nie masz, to siemasz"
Reklama