Archiwum Polityki

Poczta od Lema

Czytanie listów, których celem nie była publikacja, ma w sobie coś dwuznacznego; z jednej strony jest przyjemnością podglądacza czytającego przez ramię autora, z drugiej – daje posmak nietaktu, gdy bezczelnie zaglądamy do prywatnej korespondencji.

W miarę zagłębiania się w „Listy...” jedno i drugie zmienia się we wrażenie uczestnictwa w „przygodach człowieka rozumnego w krainie głupstwa”, do takiego bowiem wspólnego mianownika dają się sprowadzić listy Lema, niezależnie od tego, czy pisze do profesorów, tłumaczy, urzędników socjalistycznego państwa czy anonimowych czytelników dzieł jego. Korespondencje pochodzą z lat 1956–1988, kiedy powstały i zostały wydane najważniejsze jego utwory fantastyczno-naukowe oraz eseistyka na tematy futurologiczne, filozoficzne i literackie, od „Dzienników gwiazdowych” do „Fiaska”, od „Summa technologiae” do „Wielkości urojonej”. Lem pozostał jednym z niewielu autorów, dla których literatura fantastyczno-naukowa stanowiła zobowiązanie do rzetelnego i zgodnego z racjonalnymi przesłankami i naukową wiedzą uprawiania rzemiosła pisarskiego. Usiadłszy więc okrakiem na barykadzie, którą chętnie usypali naukowcy i pisarze, tworzył Lem literaturę, którą obojętnie traktowali jedni i drudzy. Bo oto jeden z najbardziej znanych i najszerzej tłumaczonych w świecie polskich pisarzy, popularny również w kraju, zasługuje w podręcznikach literatury współczesnej na krótką ledwie wzmiankę. O tym zaś, z jakimi trudnościami popularyzowano twórczość Lema w Stanach Zjednoczonych, przekonuje zjadliwy ton jego korespondencji z amerykańskim tłumaczem Michaelem Kridlem z 1975 r.: „Od kilkudziesięciu lat w dziedzinie SF w US sprzedaje się gówno jak ambrozję i jako nektar Bogów, (.

Polityka 49.2002 (2379) z dnia 07.12.2002; Kultura; s. 57
Reklama