Archiwum Polityki

Garbaty sukces

40 lat temu wzbił się w powietrze słynny Jumbo Jet, otwierając nową erę w komunikacji lotniczej. Do dziś samoloty te przewiozły ponad 3,6 mld pasażerów.

Boeing 747 Jumbo Jet to najbardziej rozpoznawalny samolot na świecie. Ta gigantyczna maszyna z charakterystycznym garbem, o rozpiętości skrzydeł równej szerokości boiska piłkarskiego i usterzeniu sięgającym szóstego piętra, ma kabinę pasażerską dłuższą niż zasięg pierwszego lotu braci Wright. Oblot Jumbo Jeta nastąpił 9 lutego 1969 r., a swoją służbę w liniach lotniczych zainaugurował niespełna rok później w barwach Pan American rejsem z Nowego Jorku do Londynu, ustanawiając nowe standardy komfortu podróżowania i budowy samolotów.

Historia Boeinga 747 zaczęła się na początku lat 60., gdy amerykańskie siły powietrzne ogłosiły konkurs na szerokokadłubowy samolot transportowy, przeznaczony przede wszystkim do przerzutu wojsk i sprzętu do Europy. Zgodnie z założeniami miał on przewozić do 80 ton na odległość 10 tys. km. Do konkursu stanęły znane amerykańskie firmy lotnicze Boeing, Douglas i Lockheed. Zwyciężył Lockheed, proponując olbrzymiego C-5 Galaxy. Samolot miał układ górnopłata, dzięki czemu nisko umieszczona podłoga kadłuba znacznie ułatwiała załadunek i wyładunek. Największym przegranym był natomiast Douglas, który sporo zainwestował w konkurs i popadł w kłopoty finansowe.

Boeing, choć konkursu nie wygrał – jak się potem okazało – zyskał coś więcej. Dysponował bowiem projektami 50 dużych samolotów – część z nich to powiększone wersje popularnego Boeinga 707, a pozostałe opracowano od podstaw. Te projekty pewnie trafiłyby ad acta, gdyby nie ambitne plany rozwojowe Pan American. Ich szef Juan Terry Trippe poszukiwał samolotu o dużej pojemności, większym zasięgu i mniejszych kosztach eksploatacji. Stąd też zainteresował się projektami Boeinga przygotowanymi na konkurs. Analizując szczegółowo jeden z nich, powiedział: „Jeśli go zbudujecie, to go kupię”, na co szef Boeinga William Allen miał odrzec: „Jeśli kupisz, to go zbudujemy”.

Polityka 6.2009 (2691) z dnia 07.02.2009; Nauka; s. 72
Reklama