Powstanie Solidarności w 1980 r. było chwilą przełomową w powojennej historii Polski. Podporządkowane dotąd władzy społeczeństwo utworzyło organizację zdolną do artykulacji i obrony swoich interesów. Walka o prawo do takiej reprezentacji wyznaczała główną oś konfliktu politycznego, który trwał aż do końca dekady. Dla obu stron – władzy i społeczeństwa – była to gra o sumie zerowej. Zwycięstwo strony społecznej oznaczało koniec komunizmu w Polsce.
Prawo do reprezentacji
Społeczeństwo polskie zmuszone zostało przez rządy komunistyczne do milczenia od czasu sfałszowanych wyborów oraz likwidacji Polskiego Stronnictwa Ludowego w 1947 r. Aspiracje do politycznego i narodowego samostanowienia dawały jednak o sobie znać w momentach kryzysów, gdy władza traciła kontrolę nad sytuacją. Powtarzające się protesty przeciwko polityce komunistów czyniły z PRL najmniej stabilne ogniwo bloku sowieckiego. Sprawiały, że nadwiślańska odmiana tzw. realnego socjalizmu była mniej represyjna niż w innych państwach Układu Warszawskiego. Po kolejnych odsłonach buntu – w latach 1956, 1968, 1970–1971 i 1976 – władzom udawało się odzyskiwać kontrolę, nigdy jednak w takim samym stopniu jak poprzednio. W wyniku polskich miesięcy (Październik, Marzec, Grudzień, Czerwiec) następowała pełzająca liberalizacja systemu, jego najbardziej opresyjne i dotkliwe dla ludzi cechy ulegały zmiękczeniu. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza sprawowała niepodzielne rządy w państwie, pozostawiając wszakże pewne obszary życia społecznego poza efektywną kontrolą.
Czynnikiem hamującym tempo liberalizacji był brak reprezentacji społeczeństwa. Po krótkich momentach społecznej mobilizacji następował powrót do stanu rozproszenia. Po uśmierzeniu otwartego kryzysu władze bezwzględnie niszczyły zalążki niezależnej reprezentacji bądź na drodze administracyjnej – likwidując instytucje, bądź za pomocą policji politycznej – izolując i represjonując przywódców.