Archiwum Polityki

Allah z karabinem na ramieniu

Kilka tysięcy muzułmańskich bojowców destabilizuje 90-milionowe Filipiny.
JR/Polityka

W stolicy Filipin Manili wszędzie widać przywiązanie do katolicyzmu – obrazy Chrystusa, Matki Boskiej, uliczni kaznodzieje głoszący słowo Boże. Ponad 80 proc. populacji to katolicy, ok. 10 proc. – inne odłamy chrześcijaństwa. Tutejszy katolicyzm różni się od naszego – widok dwóch trzymających się za ręce homoseksualistów wychodzących z kościoła nie jest tu rzadkością. Muzułmanów jest na Filipinach 5 proc., więc turysta, nawet jeśli wybierze się na południe kraju, może nie zauważyć toczącej się tam wojny muzułmanów z rządem. Weszła ona bowiem w zupełnie nowe stadium ni to pokoju, ni to zawieszenia ognia.

Południe Filipin, pięć tradycyjnie najbiedniejszych prowincji na wyspie Mindanao, zawrzało w latach 70. To wtedy chrześcijańskie bojówki, by sprzeciwić się coraz silniejszej ekspansji islamu, zaatakowały muzułmanów modlących się w meczecie. Ten atak wywołał większą sympatię dla terroryzmu wśród muzułmańskiej młodzieży. Odtąd terroryści porywający ludzi i podkładający bomby – również w Manili – nienawidzący państwa filipińskiego i nie czujący przed nim żadnego respektu, stali się trwałym elementem tutejszej rzeczywistości. Skutecznie odstraszyli turystów i uczynili z Filipin kraj frontowy, wojny z terroryzmem, używając terminologii prezydenta Busha.

Na południu dzisiejszych Filipin muzułmańskie królestwa istniały, jeszcze zanim Hiszpanie przywieźli w te strony katolicyzm. Kiedy te ziemie zalała chrześcijańska ludność z północy, zaczęły się problemy.

O oderwanie południowych prowincji od Manili walczą dziś dwie grupy muzułmanów. Jedna z nich nazywa się Frontem Wyzwolenia Narodowego (MNLF), druga to Islamski Front Wyzwolenia (MILF). Jak same nazwy wskazują, pierwsza skupia nacjonalistów, druga – islamistów.

Przywódca MILF Al-Haj Murad Ebrahim przed rozpoczęciem konferencji odkłada na stół swoje zabawki – pistolet, karabin i granatnik.

Polityka 37.2007 (2620) z dnia 15.09.2007; Świat; s. 60
Reklama