Ostatnie wydarzenia pokazały w jeszcze jaskrawszym niż dotychczas świetle wszystkie te elementy „oferty programowej” o. Rydzyka, które skazują jego quasi-religijną formację na nieuchronną marginalizację. Ale niezależnie od tego, jak potoczą się losy toruńskiego redemptorysty, Kościół w Polsce będzie musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, jaką drogą ma dalej iść. I jak kroczyć, aby z takim Kościołem było po drodze nowym pokoleniom Polaków, dorastającym już nie w warunkach koszarowego posłuszeństwa i biało-czarnej jednoznaczności, ale w świecie demokracji, wolności oraz pluralizmu kulturowego i światopoglądowego.
Księża inaczej nie potrafią
Spory wokół „rzekomych wypowiedzi” o. Rydzyka to jedynie kolejna odsłona trwającego już kilkanaście lat spektaklu, w ramach którego z zadziwiającą regularnością środowisko Radia Maryja staje się ośrodkiem napięć. Na pierwszy rzut oka ten stan rzeczy zaskakuje. Wydawałoby się przecież, że w sensie statystycznym mamy do czynienia ze zjawiskiem niszowym, które nie powinno zaprzątać nadmiernej uwagi opinii publicznej czy nawet Kościoła.
Tak sytuację zdaje się postrzegać przyjaciel i biograf Jana Pawła II George Weigel. Wyrażając w niedawnym wywiadzie dla „Dziennika” nadzieję, że „o. Rydzyk otrzyma od swoich zwierzchników możliwość wycofania się z życia publicznego”, podkreślił stanowczo, że znaczenie Radia Maryja i jego założyciela jest w całokształcie polskiego katolicyzmu mocno przeszacowane. „Rzekome wpływy tego duchownego w ogromnym stopniu wynikają z nieproporcjonalnej uwagi, jaką poświęcają mu polskie media. Proszę spojrzeć na to, kim są słuchacze Radia Maryja: to coraz mniejsza grupka starszych osób” – podsumował.