Archiwum Polityki

Seks za zamkniętymi drzwiami

W stolicy USA przez 13 lat działała luksusowa agencja towarzyska dla vipów. Władzę w Kongresie, a potem także w Białym Domu, sprawowali wtedy republikanie, etatowi obrońcy moralności.

Wśród ponad 130 kobiet pracujących w Pamela Martin and Associates, jak nazywała się firma, zdarzały się nawet profesorki college’u. Deborah Jeanne Palfrey, właścicielka agencji, twierdzi, że w ciągu 90 minut spędzonych z mężczyzną, który płacił 275–300 dol., kobiety oferowały wyłącznie swoje towarzystwo. Każda podpisywała kontrakt, w którym czarno na białym widniało, że nie wolno jej uprawiać z klientem seksu. Wykonywanie najstarszego zawodu świata jest bowiem w USA zakazane. – Klienci agencji – mówi Palfrey – byli z najwyższej półki, więc i dziewczyny musiały być na poziomie; dlatego zatrudniałam tylko studentki albo absolwentki uniwersytetów.

Prokuratura ma zupełnie inne zdanie o działalności pani Palfrey, znanej także jako Miz Julia albo DC Madam. W październiku 2006 r. aresztowano ją za prowadzenie sieci call girls dla stołecznej elity, a w marcu 2007 r. śledczy sąd przysięgłych formalnie postawił zarzuty stręczycielstwa, prania pieniędzy i kilku innych przestępstw. Według aktu oskarżenia zatrudniała także mężczyzn testujących przydatność kandydatek. Jej biznes istniał od 1993 r. i przyniósł ponad 2 mln dol. dochodu. Agencji takich działa mnóstwo w USA i nikt nie ma wątpliwości co do ich charakteru. Palfrey ogłaszała się w Internecie i lokalnej prasie uniwersyteckiej. Kierowała interesem przez telefon z miejscowości Vallejo w Kalifornii. Klienci płacili damom do towarzystwa połowę honorarium, a drugą odsyłali szefowej przekazem pocztowym.

Legalna prostytucja istnieje tylko w stanie Newada i to nie całym. W całym kraju działa jednak wiele zakamuflowanych domów publicznych, ogłaszających się jako agencje Escort lub salony masażu. W wielkich miastach istnieją dzielnice czerwonych latarni, gdzie pracownice seksu wypatrują klientów przejeżdżających samochodami.

Polityka 31.2007 (2615) z dnia 04.08.2007; Świat; s. 43
Reklama